O zmarłych mówi się podobno albo dobrze albo wcale. Czas złamać tę zasadę – oto historia Windows Phone. Systemu, który mając ogromne perspektywy zdobycia przynajmniej sporej części rynku mobilnego, został wykończony przez swojego producenta.
Świat się zmienia
Gdy w czerwcu 2007 roku Steve Jobs wyciągnął z kieszeni pierwszego iPhone, nic nie miało już być takie samo. Wbrew pozorom, przyjęcie pierwszego smartfona Apple, a jednocześnie pierwszego smartfona w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, nie było tak ciepłe, jak mogłoby się wydawać. Urządzenie było drogie, ograniczone, pozbawione obowiązkowej wówczas fizycznej klawiatury. Wielu producentów czuło jednak, że nie chodzi o samego iPhone. Chodzi o samą ideę, wokół której został on zbudowany – duży wyświetlacz, mobilny system operacyjny dostosowany do dotyku, sprawna obsługa internetu, multi-touch… Te cechy miały stać się nieodłącznymi elementami urządzenia, które nazywamy smartfonem. Zrozumiało to Google i rozpoczęło przepisywanie naprędce swojego nowego nabytku – Androida – pod kątem obsługi dotykiem. Warto wspomnieć, że system ten początkowo trafić miał na aparaty cyfrowe (!), a następnie terminale w stylu Blackberry.
Zrozumiał to Samsung, który rozpoczął prace nad własnym systemem operacyjnym – bada OS, z którego historią zapoznać się możesz w tym artykule. Nie zrozumiał natomiast – w swoim stylu – Microsoft, którego ówczesny CEO, Steve Ballmer, tak oto wypowiadał się o nowości:
500 DOLARÓW W ABONAMENCIE?! RZEKŁBYM, ŻE TO NAJDROŻSZY TELEFON NA ŚWIECIE, KTÓRY NIE JEST SKIEROWANY DO KLIENTÓW BIZNESOWYCH, PONIEWAŻ NIE MA KLAWIATURY, CO SPRAWIA, ŻE NIE JEST DOBRYM URZĄDZENIEM DO E-MAILI […] W TYM MOMENCIE SPRZEDAJEMY MILIONY, MILIONY I MILIONY TELEFONÓW ROCZNIE. APPLE SPRZEDAJE ZERO TELEFONÓW ROCZNIE. ZA PÓŁ ROKU BĘDĄ MIELI NAJDROŻSZY TELEFON JAKI KIEDYKOLWIEK POWSTAŁ I ZOBACZYMY… ZOBACZYMY, JAK SIĘ POTOCZY NASZA RYWALIZACJA.
Okazało się jednak, że to Apple i Google mieli tę rywalizację wygrać. Microsoft, producent najpopularniejszego po dziś dzień desktopowego systemu operacyjnego oraz pakietu biurowego, a wówczas także jednego z najpopularniejszych mobilnych systemów – Windows Mobile – potrzebował jakiejś odpowiedzi. Ta miała nadejść. Spóźniona, ale rewolucyjna.
Windows Mobile
Zanim jednak Windows Phone 7 został zaprezentowany, Microsoft przez dłuższy czas rozwijał Windows Mobile. Był to system operacyjny przeznaczony nie stricte dla smartfonów, lecz raczej mobilnych komputerków, takich jak całkowicie wymarłe dziś urządzenia PDA. Korzeniami sięgał aż idei PocketPC oraz Windowsa CE. Cały system opierał się zresztą na jądrze (kernelu) tego ostatniego. Zapewniający bardzo zaawansowaną funkcjonalność oraz dostęp do usług i oprogramowania (w tym Office) Microsoftu system cieszył się wysoką popularnością na rynku urządzeń o biznesowym przeznaczeniu. Gigantyczną wadą Windows Mobile okazał się być brak wygodnej obsługi dotykiem z uwagi na niedostosowany do tego interfejs. Gdy zaczynało być jasne, że dotyk jest przyszłością, Microsoft rozpoczął pospieszne dopracowywanie swojego systemu pod tym kątem.
Problemowi temu próbowali zaradzić również producenci smartfonów. Szczególną sławą cieszyła się nakładka graficzna HTC Sense, która przynajmniej w pewnym stopniu podnosiła dotykowość urządzenia.
Projekt Photon
Wydana w 2007 roku aktualizacja 6.0 dla Windows Mobile była bez wątpienia aktualizacją ważną, ale nie rozwiązywała głównego problemu systemu. Tymczasem w firmie był rozwijany Projekt Photon mający na celu odmłodzenie interfejsu Windows Phone. Photon nie był jednak interfejsem, który pozwalałby na wygodną, dotykową obsługę urządzenia bez wykorzystania rysika.
Nowy interfejs, rozwijany od 2004-2006 roku (a więc kilka lat przed premierą iPhone!), miał zostać częścią planowanego Windows Mobile 7. Prace postępowały jednak krytycznie wolno, a w ich toku wiele razy zmieniano założenia projektowe. Jeszcze w 2007 roku za inicjatywą Google powołano Open Handset Alliance – sojusz biznesowy początkowo 34 firm, które miały rozwijać nową platformę o nazwie Android. Ballmer, w swoim stylu, komentował Androida jako:
jakieś słowa na papierze
Kolejne uderzenie miało nadejść rok później. Oto Apple zaprezentowało iPhone 3G, a wraz z nim udostępniło sklep z aplikacjami o nazwie App Store oraz pozbyło się jednej z największych wad urządzenia – braku coraz bardziej popularnej wówczas łączności w technologii 3G. Google we współpracy z HTC zaprezentowało natomiast pierwsze urządzenie z Androidem. Model Dream, znany w Polsce jako Era G1, wciąż wyposażony był w klawiaturę QWERTY, ale stawiał już na duży, dotykowy wyświetlacz. Niedługo potem kolejni producenci zaczęli wręcz zasypywać rynek Androidami z różnych półek cenowych. Coraz bardziej klarowała się sytuacja, w której udziały rynkowe zostaną podzielone pomiędzy Apple i Google. Nic nie było jednak przesądzone.
Świadomość tego faktu była coraz silniejsza także w Microsofcie. Ballmer przydzielił rozwój mobilnego systemu Terry’emu Myersonowi, który początkowo próbował jeszcze rozwijać projekt Photon, ale niedługo później całkowicie zresetował projekt. Nie oznacza to, że rozwój Windows Mobile się zatrzymał – wydano wersje 6.1 oraz 6.5. Pierwsza wprowadzała głównie drobne poprawki i funkcjonalności, ale także przeprojektowany ekran główny. Druga zaś, o wiele większa, przyniosła kolejne zmiany ekranu głównego (w tym sekcję Today z dużymi i przejrzystymi elementami interfejsu dostosowanymi pod dotyk), menu start w formie plastra miodu oraz sklep z aplikacjami na wzór App Store, który nazwany został Microsoft Marketplace.
Zune
Równolegle rozwijano projekt Zune – usługi oraz odtwarzacza muzycznego, który miał być konkurencją dla szalenie popularnego iTunes oraz iPoda. Wszystkie urządzenia serii Zune okazały się gigantyczną porażką, ale zwrócić uwagę należy na ostatnie z nich – Zune HD.
Wydany w 2009 roku odtwarzacz miał konkurować z Apple’owskim iPodem Touch. Największą nowością w Zune HD był duży wyświetlacz, na którym wyświetlał się interfejs… I to jaki interfejs! Metro UI było prawdziwym powiewem świeżości i oryginalności, czyli czegoś, czego nigdy nie spodziewalibyśmy się po Microsofcie. Kontrasty, animacje, płaskość, charakterystyczna typografia – Metro UI zdecydowanie wyróżniało się na tle ówczesnych skeumorficznych interfejsów pełnych kiczowatych elementów udawanego 3D. Nowa szata graficzna miała już rok później stać się elementem nowego, komórkowego systemu operacyjnego. Windows Phone’a.
W kwadratowym świecie – Windows Phone 7
I oto, w październiku 2010 roku, Microsoft pokazał światu efekt swoich ponad dwuletnich prac – Windows Phone. Znany już z Zune HD interfejs Metro został rozszerzony o tzw. kafelki, nazywane przez producenta Live Tiles. Była to naprawdę duża innowacja i symbol nowego systemu – iOS opierał się jedynie na ikonkach w siatce aplikacji, Android dodawał do tego widżety. Windows Phone zaś łączył ikonki z widżetami, tworząc prawdziwie żywy ekran główny. Już na pierwszy rzut oka mogliśmy widzieć ilość nieodebranych połączeń, nowe wiadomości, treść emaili, ostatnie zdjęcia… By przejść do danej aplikacji wystarczyło w kliknąć w jej kafelek.
Windows Phone 7 miał łączyć zalety platformy Apple’a, takie jak szybkość działania i stabilność z zaletami Androida – dostępnością na każdej półce cenowej oraz większą otwartością. Dodawał do tego integrację z usługami Microsoftu, w tym Xbox Live oraz opisany już innowacyjny interfejs Metro. Do tego dołączono tzw. Huby – spersonalizowane centra aktywności, które mogły łączyć w sobie funkcjonalności kilku aplikacji – np. integrować kontakty z wielu źródeł, takich jak Gmail czy Facebook. Producent podpisał umowy z kilkoma producentami, którzy natychmiast zaprezentowali pierwsze urządzenia działające w oparciu o nową platformę i rozpoczął gigantyczną kampanię reklamową. Odegrano nawet “pogrzeb” rywali – iPhone’a i Blackberry. I to jeszcze przed oficjalną premierą systemu. O Androidzie “zapomniano” – w końcu, jak mówił rok wcześniej sam Ballmer, “Google nie było widziane nigdzie poza Krzemową Doliną”.
Szybko jednak okazało się, że Windows Phone 7 ma wady. I to bardzo poważne wady. System został pozbawiony funkcji kopiuj-wklej, obsługi multitaskingu dla aplikacji ze sklepu, możliwości instalacji aplikacji z nieoficjalnych źródeł, centrum powiadomień. Microsoft twierdził, że tych wszystkich rzeczy użytkownicy nie potrzebują. Na wzór iPhone’a, by połączyć smartfona z Windowsem z komputerem, wymagany był program Zune. Użytkownicy smartfonów z Windows Mobile 6.x nigdy nie zobaczyli aktualizacji, pomimo, że pod spodem skrywał się… Windows CE! Dokładniej mówiąc, Windows CE 7.0 – kolejna wersja kompletnie przestarzałego kernela, który nie był w stanie zapewnić poprawnej obsługi nowoczesnego sprzętu, w tym wielordzeniowych procesorów.
Pierwsze opinie, pierwsze aktualizacje
Windows Phone 7 został dość ciepło przyjęty na rynku. Zauważano jego wady, ale wciąż powtarzano, że jest to przecież pierwsza wersja. Wielu użytkowników była zachwycona nowym pomysłem na interfejs oraz płynnością działania systemu nawet na słabszych urządzeniach. Niestety, producenci urządzeń nie byli już tak uprzejmi. HP, Garmin-Asus oraz Sony Ericsson w ogóle nie zaprezentowali żadnego smartfona z nowym systemem. Microsoft zrozumiał, że pierwsze, pozytywne wrażenie nie będzie trwać wiecznie. Że trzeba działać, bo jeśli nie uda się teraz, to rynek zostanie zabetonowany po wieczność.
Niestety, pierwsza aktualizacja do wersji 7.1 o nazwie NoDo (odniesienie do No Donut, gdzie Donut to nazwa Androida 1.6) pojawiła się dopiero po pięciu miesiącach. Jej zawartość była rozczarowująca: dodano kopiuj-wklej (nareszcie!) oraz, w głównej mierze, poprawki błędów. Coraz wyraźniejsze stawały się braki aplikacji w Marketplace, gdzie próżno było szukać wielu apek znanych z Androida i iOS. Deweloperzy zwyczajnie nie chcieli pisać aplikacji na niepopularny system, a klienci nie chcieli kupować urządzeń z systemem, na który jest tak mało aplikacji. Takie zamknięte koło. A mówiąc już o urządzeniach, również tu nie było najlepiej – HTC wydało kilka podobnych urządzeń, Dell natomiast nieudanego i pełnego problemów Venue’a Pro.
Płonąca platforma Nokii
Sytuacja Microsoftu z miesiąca na miesiąc stawała się coraz gorsza, ale nie byli w tym jedyni. Oto Nokia, niegdysiejszy gigant telefoniczny, nie miała żadnego produktu, który mógłby konkurować z Androidami i iPhone. Przestarzały system Symbian nie był w stanie obsłużyć nowoczesnych podzespołów, a przebudowa jego interfejsu pod kątem dotyku była nieopłacalna lub wręcz niemożliwa. Fińska legenda znajdowała się w tarapatach, z których jak najszybciej musiała się wydostać. Wydostać, lub umrzeć.
W 2010 roku na jej czele stanął niejaki Steven Elop – były pracownik Microsoftu. To właśnie on rok później wystosował do pracowników Nokii wewnętrzne pismo, które zasłynęło jako “The Burning Platform memo”. Elop w dosadny sposób określał ówczesną Nokię jako samotnego człowieka stojącego na skraju platformy wiertniczej. Człowieka, który może zdecydować – albo umrze w płomieniach albo spróbuje przetrwać skacząc do lodowatej wody. W firmie podjęto decyzję o skoku. Oznaczało to, że Symbian przestanie być rozwijany, a podobny los spotka nowy, opracowany przez Nokię system operacyjny – MeeGo. Tej ostatniej decyzji wielu nie może wybaczyć do dziś. MeeGo, oparty o Linuxa system operacyjny, charakteryzował się świetnym wyglądem, interfejsem opartym o gesty (w 2011 roku!), bardzo wysokim poziomem dopracowania. Potęga Nokii mogłaby skusić deweloperów do pisania aplikacji na ten system, a przez to zapewnić mu popularność. Niestety, stało się inaczej – podjęto decyzję, że Nokia musi porzucić także MeeGo i pierwszego smartfona opartego o tę platformę w postaci modelu N9 i pójść na współpracę z innym producentem.
Według niepotwierdzonych informacji, chrapkę na współpracę z Nokią miało Google. Oferowano im pierwszeństwo wśród wszystkich producentów Androida. Należy pamiętać, że pomimo spadków sprzedaży i ceny akcji, Nokia wciąż sprzedawała miliony urządzeń na całym świecie i była wręcz synonimem słowa “telefon”.
Elop wybrał jednak swojego byłego pracodawcę. Nokia związała się z Microsoftem.
Mango i Lumia
W połowie 2011 roku Microsoft wreszcie wydał pierwszą dużą aktualizację Windows Phone 7. Wersja 7.5 o nazwie kodowej Mango wprowadzała przede wszystkim multitasking, jak również nowe huby, przeglądarkę Internet Explorer 9 z obsługą HTML5, nowe funkcjonalności kafelków na ekranie głównym, czy głębszą integrację z Bing. Pojawili się również nowi partnerzy, w tym ZTE i Acer. Jednak to nie oni mieli stanowić o przyszłości Windows Phone. Nokia, z którą zawarto umowę, zyskała specjalne uprawnienia. W przeciwieństwie do innych producentów mogła mieć wpływ na system, aktualizować firmware z pominięciem Microsoftu, wprowadzać do niego własne usługi i modyfikacje.
Pierwsze modele Lumia zaprezentowano w październiku 2011. Były to Lumia 800 (zbudowana na podstawie modelu N9) oraz średniopółkowa Lumia 710. Oba smartfony działały w oparciu Windows Phone 7.5. Ballmer nazwał je “pierwszymi, prawdziwymi Windows Phone’ami”, co było jawnym pokazaniem środkowego palca wobec innych producentów. Ci już wkrótce mieli zacząć wycofywać się z produkcji smarfonów z platformą Microsoftu.
Windows Phone 8 – szczyt rozwoju, szczyt oczekiwań
Już w 2011 roku na rynku pojawiły się pierwsze smartfony z dwurdzeniowymi procesorami. Z uwagi na rosnące możliwości konieczna była większa moc obliczeniowa, a tę zapewnić mogła właśnie wielordzeniowość. Windows Phone 7, z uwagi na przestarzałe jądro CE, nie był w stanie ich obsłużyć. Flagowa i bardzo droga Lumia 900 również wyposażona została w jednordzeniowy procesor, podobnie, jak wszystkie inne Windows Phone’y. Smartfon sprawiał wrażenie szybkiego, ale złudzenie szybkości uzyskiwano poprzez długie animacje oraz głęboką optymalizację.
Renowacja kernela CE nie była możliwa. Cały Windows Phone musiał zostać przeniesiony na kernel NT – ten sam, który niegdyś napędzał Windowsy NT, a od wersji XP wszystkie wydania tego systemu. Uprościłoby to także rozwój systemów Microsoftu, które byłyby oparte o to samo jądro. Na swoje szczęście, producent już w czasach Projektu Photon rozpoczął prace nad przystosowaniem jądra NT do działania na architekturze ARM – tej, która wykorzystywana jest we właściwie wszystkich mobilnych układów SoC.
Czytaj więcej: Jak zbudowany jest najnowszy SoC Apple – A12 Bionic?
W 2012 roku Microsoft zaprezentował system Windows 8, który był całkowitą rewolucją w świecie desktopowego Windowsa. Znane ze smartfonów kafelki trafiły na monitory komputerów i laptopów, system zyskał obsługę dotyku, a deweloperzy – możliwość pisania aplikacji, które przynajmniej teoretycznie mogły działać zarówno na komputerach, jak i smartfonach. Tę ostatnią możliwość miał zapewnić nowy system mobilny – Windows Phone 8.
Lista z zmian w nowym systemie była gigantyczna. Nowy ekran Start z większymi możliwościami personalizacji w tym nowymi rozmiarami kafelków, Internet Explorer 10, wsparcie dla wielordzeniowych procesorów różnych producentów oraz dużych rozdzielczości wyświetlaczy, obsługa microSD i NFC, szyfrowanie BitLocker, prawdziwy mulitasking, możliwość robienia zrzutów ekranu, aktualizacje over-the-air i setki, tysiące innych zmian. Testy się skończyły. Windows Phone dojrzał i mógł stawiać czoła rywalom spod znaku nadgryzionego jabłka i zielonego robota.
Niestety, na użytkowników smartfonów z Windows Phone 7 czekała bardzo zła wiadomość. Mieli oni nie dostać aktualizacji do wersji 8. Tak, także właściciele drogiej i – jak to określał Ballmer – “ostatecznej” Nokii 900. Na otarcie łez zaoferowano aktualizację do wersji 7.8, która przyniosła głównie nowy ekran Start wprost z Ósemki oraz wiele mniejszych zmian. Na nic jednak się to zdało, klienci byli rozgoryczeni. Nic dziwnego – porzucenie wsparcia systemu oznacza dla niego wyrok śmierci. Deweloperzy przestali wydawać i aktualizować aplikacje, posiadacze smartfonów z Siódemką nie doczekali się żadnego innego niż 7.8 pakietu zmian.
Reklama
Pomimo świetnego przyjęcia Windows Phone 8 oraz nadziei z nim związanych, wielu producentów, widząc faworyzowanie Nokii, porzuciło produkcję urządzeń z tym systemem. W obozie mobilnego Windowsa pozostali Samsung, HTC oraz, co oczywiste, sama Nokia. A ta ostatnia nie próżnowała. Wydawano nowe urządzenia począwszy od Nokii 920, przez najpopularniejszy wówczas low-endowy model 520, po słynącą po dziś dzień z niesamowitych możliwości fotograficznych Nokię 1020.
Microsoft natomiast nie szczędził pieniędzy na reklamę. Kafelki atakowały nas zewsząd – od telewizora, przez plakaty i billboardy, po sklepowe wystawy i sponsorowane wpisy na blogach. W samym tylko 2012 roku Microsoft wydał na promocję swojego systemu aż 400 milionów dolarów, nie wliczając w to 150 milionów wydanych przez partnera – AT&T. Mówiąc subiektywnie, nigdy wcześniej, ani nigdy później, żadna platforma mobilna nie była reklamowana w tak wszędobylski i agresywny sposób.
Czy przełożyło się to na udziały rynkowe? Cóż… W szczytowym momencie udziały Windows Phone na całym świecie osiągały imponujące 3%. System cieszył się jednak popularnością na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej mając 8%. Prawdziwym liderem była jednak Polska – Windows Phone nad Wisłą w pewnym momencie niebezpiecznie zbliżał się do 20% udziałów rynkowych. Gigantyczne znaczenie miała tu marka Nokii oraz przywiązanie Polaków do niej.
Drobne aktualizacje, duże smartfony
Kilka tygodni po premierze Windows Phone 8, Microsoft wydał pierwszą aktualizację systemu, którą oznaczono jako GDR1. Była to głównie aktualizacja poprawiająca błędy wykryte w pierwszej wersji systemu. Druga o nazwie GDR2 również nie przynosiła większych zmian. Jej nowości opierały się głównie na poprawkach w zakresie działania aparatu. Wraz z nią udostępniono również pierwszą aktualizację firmware wyłącznie dla smartfonów Nokii, którą nazwano Amber. W październiku 2013 wydano GDR3 – największą z serii aktualizacji. Wprowadziła ona obsługę wyświetlaczy Full HD, układów Snapdragon 800, blokadę obracania ekranu, czy własne dźwięki powiadomień. Fakt, że na pojawienie się tych dwóch ostatnich nowości należało czekać 3 lata wywołał falę krytyki platformy Microsoftu.
W tym samym czasie Nokia zaprezentowała modele 1320 i 1520 z gigantycznymi, jak na tamte czasy, wyświetlaczami o przekątnej 6 cali.
Windows Phone 8.1
Zgodnie z równoległym rozwojem oprogramowania dla smartfonów i desktopów, wraz z Windowsem 8.1 wydano także pierwszą, dużą aktualizację mobilnego systemu – Windows Phone 8.1
Zauważalną już na pierwszy rzut oka nowością była możliwość ustawiania jakże wyczekiwanej przez użytkowników tapety na ekranie startowym. System nauczył się obsługiwać nowe procesory i rozdzielczości, pojawiła się niezwykle wygodna klawiatura WordFlow z możliwością wprowadzania tekstu metodą Swype, poprawki wielozadaniowości, przebudowa sklepu z aplikacjami i ekranu blokady, pogłębiono integrację ze Skype oraz wprowadzono udogodnienia dla klientów biznesowych, takie jak pełne wsparcie VPN, czy rozszerzone zasady MDM. W systemie zadebiutowała także Cortana – inteligentny asystent Microsoftu.
Wraz z wydaniem systemu w wersji 8.1, wnikliwy obserwator zauważyłby jednak pewien kryzys tożsamości. W aktualizacji pojawiło się nowe Centrum Powiadomień inspirowane tym z Androida. Było to jawne przyznanie się, że idea aktywnych kafelków, wokół której zbudowano Windows Phone, się nie sprawdza. Podobnie z Hubami, które były jedną z największych zalet pierwszej wersji systemu – zostały one całkowicie usunięte.
Zakup Nokii i początek końca
Microsoft wydawał miliony, jak nie miliardy na promocję systemu, Nokia produkowała coraz to nowsze urządzenia, w tym tablety, takie jak model 2520 działający pod kontrolą Windowsa NT, a popularność platformy na rynku wciąż była mizerna. Kierownictwo Nokii zaczęło rozważać wydanie kilku niskobudżetowych urządzeń z Androidem, które mogłyby chociaż trochę podreperować nadwerężony gigantycznymi wydatkami oraz nikłymi dochodami budżet. Coraz więcej udziałowców fińskiego giganta zaczęło postrzegać sojusz z Microsoftem jako nieudany. Gdyby Nokia, będąca liderem sprzedaży urządzeń z mobilnym Windowsem, nagle zrezygnowała z platformy, Microsoft obudziłby się z ręką w nocniku. Trzy tygodnie po wydaniu systemu w wersji 8.1 oraz dwa tygodnie po premierze pierwszych Nokii z Androidem (serii Nokia X), Microsoft przejął dział urządzeń mobilnych fińskiego producenta za 7.2 mld dolarów wraz z możliwością korzystania z marki Nokia i Nokia Lumia.
Jednocześnie uczyniono system Windows darmowym dla wszystkich urządzeń z przekątną ekranu mniejszą, niż 9 cali. Poprzednio wszyscy producenci musieli płacić i to nie mało – opłata licencyjna wynosiła od 21 do 31 dolarów za każde urządzenie. Usunięcie tej opłaty spowodowało spadek cen najtańszych urządzeń oraz pojawienie się wielu mniejszych producentów chętnych do produkcji urządzeń z Windows Phone. Tymczasem Microsoft z przejętym działem mobilnym Nokii, kompletnie zaniedbał dział urządzeń flagowych, stawiając na rozwój niskiej i średniej półki – czyli segmentu, w którym wykazać się mogli nowi producenci. W listopadzie 2014 zaprezentowano Lumię 935 – pierwszego smartfona z logo Microsoftu.
Pierwszego od czasów Lumii 920 pełnoprawnego flagowca wydano dopiero w połowie 2014 roku. Była to Lumia 930 czyli międzynarodowy wariant ekskluzywnej dla sieci Verizon Lumii Icon, która pojawiła się na rynku kilka miesięcy wcześniej. Smartfon trapiony był wieloma problemami, w tym odklejającym się wyświetlaczem czy bardzo wysokimi temperaturami.
Udziały Windows Phone zaczęły jeszcze bardziej spadać, osiągając na początku 2015 roku poziom 2%. Ludzie nie chcieli Lumii, Microsoftu, czy Windowsa. System zdawał się zdobywać wcześniej jakąkolwiek popularność tylko dlatego, że smartfony z nim miały logo Nokia. Zniknęło logo – zniknął popyt.
Łabędzi śpiew – Windows Mobile 10
Steve Ballmer został w Microsofcie zastąpiony przez Satyę Nadellę – nowego CEO, który miał nieco inne spojrzenie na firmę. Jak mówił:
odchodzimy od strategii rozwijania samodzielnego biznesu z telefonami na rzecz strategii rozwoju i stworzenia ożywionego ekosystemu Windows, wliczając w to naszą własną rodzinę urządzeń
To właśnie za rządów Nadelli, w 2015 roku, Microsoft zaprezentował Windows 10 oraz nową platformę aplikacji UWP. Dziesiątka trafić miała na urządzenia w dowolnym kształcie i rozmiarze, od telewizorów, konsoli, przez komputery stacjonarne, laptopy, po smartfony i IoT.
Nowe podejście ułatwiało życie nie tylko Microsoftowi, który odtąd mógł rozwijać jeden system działający na wielu rodzajach urządzeń, ale także deweloperom. Dostali oni bowiem w swoje ręce API Universal Windows Platform. Każda aplikacja stworzona za jego pomocą miała działać na dowolnym urządzeniu z Windowsem.
Windows Mobile 10 – rozstanie z własną tożsamością
System Windows 10 zaczął trafiać na komputery, konsola Xbox One została zaktualizowana, ale prace nad wersją mobilną bardzo się przeciągały. Zainteresowani mogli śledzić rozwój systemu za pomocą Windows Insider – programu, który udostępnia użytkownikom wersje testowe oprogramowania. Pierwsi testerzy byli bardzo rozczarowani – Microsoft zdecydował się na androidyzację Windowsa pozbawiając go wielu rozwiązań, z których słynęła platforma. Umieszczone dotychczas na dole przyciski i panele zostały w stylu Androida przeniesione na górę, tam, gdzie palec sięga z trudnością. Pojawiły się tzw. menu hamburgerowe, a system przestał stawiać na przewijanie opcji w poziomie. W biegiem czasu część tych zmian wycofano, wymienione już przyciski i panele wróciły na swoje dawne miejsce. Pojawił się jednak inny problem: Windows Mobile 10 (bo tak miał się on teraz nazywać), pomimo zbliżającej się premiery ostatecznej wersji, był tragicznie niedopracowany, pełen błędów i niedoróbek. Zintegrowane w nim aplikacje Microsoftu były mniej rozbudowane, niż ich odpowiedniki dla iOS i Androida.
Jakie nowości wnosił Windows Mobile 10? Nowy system był zbudowany w oparciu o desktopową, pełną, wersję Windowsa. Pierwszą rzucającą się w oczy zmianą były półprzezroczyste kafelki na ekranie startowym, pod którymi wyświetlała się teraz jakże pożądana przez użytkowników tapeta. Wprowadzone w Windows Phone 8.1 Centrum Powiadomień zostało przebudowane, pojawiła się możliwość szybkiej interakcji (np. odpowiedzi na wiadomość) z poziomu powiadomienia, bez przechodzenia do aplikacji. Systemowe ustawienia podzielono na znacznie bardziej czytelne kategorie, na wzór tych z Windows 10. Zawiłe Ustawienia były wcześniej dużym problemem Windows Phone’a. Większość systemowych aplikacji dostało wizualny i funkcjonalny lifting, na klawiaturze WordFlow pojawił się wirtualny trackpad. Cortana została jeszcze głębiej zintegrowana z systemem. Internet Explorera zastąpiono natomiast nową przeglądarką Edge. Główną i najważniejszą zmianą były oczywiście uniwersalne aplikacje oraz szeroko reklamowana możliwość zmiany smartfona w komputer poprzez rozwiązanie Continuum – miało ono umożliwiać podłączenie smartfona do monitora i pracę niczym na najzwyklejszym komputerze. Miało, ale o tym za chwilę.
To nie miało tak być
Pierwsze urządzenia z Windows Phone Mobile 10 zostały zaprezentowane w końcówce 2015 roku. Były to flagowa Lumia 950 oraz jej większy wariant XL, a także budżetowa Lumia 550.
Pomimo obietnic, aktualizacje do wersji 10 dla starszych urządzeń zaczęły być wprowadzane dopiero na początku 2016. System zaliczył ogromny poślizg. Czy przekładało się to na dopracowanie? No cóż… Pierwsze wersje Windowsa Mobile 10, zarówno te działające na nowych Lumiach, jak i te wprowadzone w formie aktualizacji były wręcz skandalicznie zabugowane i pełne niedoróbek. Lumia 950 XL przegrzewała się i dręczona była problemami z czasem pracy na akumulatorze, Lumia 550 zaś działała wyjątkowo ospale. Reklamowany tryb desktopowy (Continuum) okazał się haczykiem na niezbyt zorientowanych użytkowników – rzeczywiście, po podłączeniu monitora wyświetlał się na nim interfejs desktopowego Windowsa. Tylko co z tego, skoro niemożliwe było uruchamianie klasycznych aplikacji Win32? W trybie Continuum działać mogły jedynie aplikacje UWP, a tych było bardzo mało. Programy działały wyłącznie w trybie pełnoekranowym, nie w okienkach, od których Windows wziął przecież swoją nazwę! Dostęp do systemu plików był mocno ograniczony, podobnie, jak multitasking – przełączenie karty w przeglądarce powodowało zamrożenie poprzedniej, a przez to, przykładowo, przerwanie odtwarzania wideo.
By zaradzić problemowi braku aplikacji, Microsoft przedstawił deweloperom możliwość przenoszenia aplikacji z iOS i Androida za pomocą tak zwanych mostów. Była to skrajnie idiotyczna i desperacka decyzja – udostępnienie takiej możliwości w niepopularnym systemie spowodowała, że deweloperzy zamiast wykorzystać API UWP, możliwości Windows Mobile i jego interfejs, zwyczajnie przerzucali swoje aplikacje z konkurencyjnych platform. Ta decyzja była jednym z czynników, które nie tylko pogrzebały Windows Mobile, ale także całą (całkiem dobrą) ideę uniwersalnej platformy. Sklep zapełnił się aplikacjami, które nie pasowały do interfejsu Modern UI (dawniej Metro) oraz charakteryzowały się niską wydajnością pracy.
Udostępnione dla starszych urządzeń aktualizacje pojawiły się z poślizgiem, były pełne błędów, a aktualizacja wcale nie była prosta – konieczne było pobranie dodatkowego programu. Część smartfonów, w tym Lumia 920, czy 1020, nie dostały aktualizacji w ogóle, pomimo zapewnień Microsoftu i spełniania wymagań sprzętowych. Ich użytkownicy mogli posiłkować się niedopracowanymi wersjami z programu Insider.
Ostateczny koniec
Po premierze mobilnej Dziesiątki, nawet najbardziej zagorzali fani systemu przestali w niego wierzyć. Brak aktualizacji, brak szerokiego wyboru modeli, błędy i niedoróbki, a także kompletny niedobór aplikacji – oto, czym charakteryzował się Windows 10 Mobile. Klienci przesiadali się na iOS i Androida, garstka pozostałych deweloperów przestała rozwijać swoje aplikacje. Nie było już żadnych nadziei dla mobilnego Windowsa.
Systemem przestał być zainteresowany nawet sam Microsoft. Nadella, w przeciwieństwie do Ballmera, nie był zainteresowany paleniem dolarami w reklamowym piecu. Firma łatała błędy, ale nie wprowadzała niemalże żadnych nowych funkcji. Nawet aplikacje samego Microsoftu nie były rozwijane równie sprawnie, co ich wersje dla konkurencji. System został odłączony od głównego nurtu rozwoju platformy Windows 10 – pomysł na jednego Windowsa dla wszystkich urządzeń spalił się w panewce.
Of course we’ll continue to support the platform.. bug fixes, security updates, etc. But building new features/hw aren’t the focus. 😟 https://t.co/0CH9TZdIFu
— Joe Belfiore (@joebelfiore) 8 października 2017
Pod koniec 2017 roku Microsoft ustami Joe Belfiore przyznał, że to koniec. Ostatnie urządzenia zostały wyprzedane, a system będzie jedynie łatany do grudnia 2019 roku, zgodnie z postanowieniami licencyjnymi. Nie będzie ani nowych smartfonów, ani aplikacji, ani funkcji. Windows Mobile 10 jest martwy.
Subiektywnie o mobilnym Windowsie
Przy całej mojej niechęci do Microsoftu, nie mogę powiedzieć, by idea mobilnego Windowsa była zła. Pierwsze wersje systemu pełne były wręcz imponujących innowacji, takich jak Live Tiles, czy Huby. Ósma wersja systemu oraz jej aktualizacja – 8.1 – były szczytowym momentem rozwoju systemu, gdy można było wierzyć, że plan się powiedzie. Niestety, największym wrogiem systemu okazał się sam Microsoft. Czemu Windows Phone musiał umrzeć?
- Microsoft – niezależnie, jak bardzo firma by się nie starała, nigdy nie była, nie jest, ani nie będzie ona postrzegana jako fajna. Klienci nie chcą wybierać Windowsa. Nie chcą, bo kojarzy im się z pracą, z niewygodnym w użyciu oprogramowaniem, z milionem kawałów na jego temat. Chcą natomiast, by skrajnie prywatne urządzenie, jakim jest smartfon, było fajne. Microsoft sam zdaje sobie z tego sprawę – dlatego coraz bardziej rezygnuje z rynku detalicznego, stawiając na klientów biznesowych i rozwiązania chmurowe. Czyli to, co statystycznego użytkownika nie interesuje.
- Ponownie Microsoft i jego opieszałość – ignorowanie konkurencji i buta sprawiły, że system został zaprezentowany z poślizgiem, gdy tort był już podzielony pomiędzy Apple i Google. Nowy interfejs, choć innowacyjny, nie przypadł do gustu klientom, którzy zdążyli się już przyzwyczaić do ikonek i widżetów. Microsoft oczywiście niczego się nie nauczył, a nowe funkcje do systemu były dodawane ze znacznym opóźnieniem wobec konkurencji.
- Jeszcze raz Microsoft i jego podejście do deweloperów i aktualizacji – firma pozbawiła system dopływu dobrych aplikacji na własne życzenie. Ciągłe wywracanie API do góry nogami, brak aktualizacji dla urządzeń z Windowsem 6.x oraz 7.x, brak jasnej polityki rozwoju. Któż chciałby inwestować w system, o którego przyszłości nic nie wiadomo?
- Windows Mobile 10 – pełny błędów system wydany na niedopracowanych urządzeniach stanowił gwóźdź do trumny.
- Porażka UWP – brak aplikacji UWP, spowodowany częściowo przez Microsoft dzięki wspaniałemu pomysłowi przenoszenia aplikacji z iOS i Androida, a częściowo poprzez niedopracowanie samego API i niechęć klientów do aplikacji UWP na desktopach, pogrzebała całą ideę Windowsa dla wszystkich urządzeń. Dziś z UWP rezygnuje nawet sam Microsoft.
- Google – gigant i monopolista internetu całkowicie zignorował istnieje Windows Phone. Nie wydał na niego żadnej aplikacji, w tym Map, Gmaila, czy YouTube. Próby napisania klienta YouTube były przez Google blokowane. Brak dostępu do usług firmy w wygodny sposób był jednym z powodów, dla których klienci nie chcieli wybierać Windowsa.
- Nokia – nawiązanie współpracy z Nokią być może uratowało Windows Phone, a fiński producent miał swój znaczący wkład w rozwój i promocję systemu. Również linia smartfonów Lumia była bardzo ciekawa i pełna ekskluzywnych dodatków. Problem w tym, że gdy Microsoft kupił dział mobilny Nokii i zaczął wydawać smartfony spod marki Microsoft Lumia, nikt nie chciał ich kupować – klienci wybierali bowiem Lumię, bo była od Nokii. Nie dlatego, że był na niej Windows.
Dziś, po śmierci Windowsa, bada OS, MeeGo i wielu innych mobilnych systemów operacyjnych, rynek został podzielony pomiędzy dwóch gigantów – Androida od Google i iOS od Apple. Czy Microsoft kiedykolwiek spróbuje jeszcze swoich sił wydając mitycznego Surface Phone? Szczerze w to wątpię. Rynek jest bowiem całkowicie zabetonowany, a porażka Windows Phone będzie pamiętana przez wiele, wiele lat.
Szkoda. Ale może to i dobrze – Microsoft to firma, która potrafi się zmotywować, ale wystarczy, że przejmie spory udział na rynku, a osiądzie na laurach i będzie zwalczać konkurencję. Tak, jak robiła to z Internet Explorerem.