Już za kilka dni Sylwester 2018. Na ziemi strzelą korki szampana, na niebie – fajerwerki, ludzie rzucą się sobie w ramiona. Zanim udamy się na zabawę do białego rana z okazji nadejścia Nowego Roku, wielu zada sobie pytanie: dlaczego właściwie 31 grudnia nazywamy Sylwestrem? Skąd wziął się zwyczaj hucznego świętowania tego dnia? Czas na lekcję historii. Historia sylwestra.
Sylwester dlaczego taka nazwa?
Odpowiedź wydawać mogłaby się oczywista – 31 grudnia obchodzimy przecież między innymi imieniny Sylwestra. Okazuje się jednak, że to nie imieniny dały nazwę wigilii Nowego Roku. Cofnijmy się ponad tysiąc lat wstecz do czasów, gdy ludzie byli znacznie bardziej bogobojni, niż dziś. Nadejścia przepowiadanego końca świata, biblijnego armagedonu, obawiano się właściwie ciągle, ale szczególne nasilenie strach osiągał w niektórych latach. Tak było w roku 666, który łączono z tzw. Numerem Bestii z Apokalipsy św. Jana:
Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.
Tak samo w roku 1666. Jednak nie tylko lata, w których występowały trzy szóstki napędzały ludziom strachu. Dość powiedzieć, że kilkanaście lat temu ludzie obawiali się końca świata w roku 2000 z uwagi na okrągłą datę oraz 21 grudnia 2012, który był ostatnim dniem podanym w Kalendarzu Majów.
Jak wielki strach musiała więc odczuwać znacznie bardziej ciemna ludzkość, gdy nadchodził rok 1000? Czy równe tysiąc lat od narodzin Chrystusa to idealna chwila na Jego powtórne przyjście na świat? Nie tylko data była “odpowiednia”. Istniała jeszcze przepowiednia, której treść poznać możemy cofając się jeszcze kilka wieków wstecz.
Pochodzenie nazwy Sylwester
Otóż samą nazwę Sylwester i imieniny obchodzone w tym dniu zawdzięczamy papieżowi Sylwestrowi I, który zmarł właśnie 31 grudnia 355. Jak mówiła pogańska legenda, papież ów miał schwytać potwora imieniem Lewiatan i spętać go łańcuchami w lochach pod Wzgórzem Laterańskim w Rzymie. Tam właśnie znajdowała się wówczas siedziba papiestwa. Straszliwy smok nie zamierzał jednak wiecznie tam przebywać. Przepowiednia greckiej wróżki Sybilli mówiła, że w nocy z roku 999 na rok 1000 smok wyswobodzi się z łańcuchów i rozpocznie niszczenie świata, nastanie zapowiadany armagedon. Dziś bajki o straszliwym smoku ukrytym w lochach i jeszcze straszniejszej przepowiedni wróżki mogą wydawać się śmieszne. Żyjącym ówcześnie ludziom wcale jednak do śmiechu nie było. Szczególne przerażenie powodowała zbieżność przepowiedni z opisem Dnia Sądu Ostatecznego z Apokalipsy św. Jana.
I inny znak się ukazał na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
– a na głowach jego siedem diademów.
A ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:
i rzucił je na ziemię.
Panującego wówczas papieża Sylwestra II utożsamiano nawet z zapowiadanym Antychrystem, miał on uprawiać praktyki czarnoksięskie. W rzeczywistości był on wykształcony w mechanice, matematyce i astronomii, budował zegary i instrumenty astronomiczne. Mówiono, że jeden Sylwester uwięził Smoka, drugi zaś – uwolni.
I tak oto nadszedł dzień 31 grudnia 999 roku. Pod Bazyliką św. Piotra (w zupełnie innym kształcie, niż dziś) zebrał się tłum, który modlił się i oczekiwał nadejścia końca świata. Wybiła północ, mijały pierwsze sekundy nowego milenium, a smok za nic nie chciał opuścić lochów. Niebo nie rozstąpiło się, nie nadszedł Dzień Bożego Gniewu. Przepowiadana katastrofa nie miała miejsca. Ludzi, zebranych aby pożegnać się z dotychczasowym światem ogarnęła nieopisana euforia, świętowano do białego rana. Urzędujący papież po raz pierwszy dał wiernym błogosławieństwo Urbi et Orbi – miastu i światu. Powiadano wręcz, że papież Sylwester II wymodlił u Boga odwołanie Końca Świata. Od tego czasu dzień 31 grudnia nazywano Sylwestrem na cześć obu papieży o tym imieniu, a zwyczaj hucznej zabawy miał przetrwać kolejne tysiąclecie.
Historia Sylwestra w Polsce
Co ciekawe, określenie “Nowy Rok” pojawiło się w Polsce dopiero pod koniec XVIII wieku. Wcześniej mówiono “Nowe Lato”, takie określenie przetrwało do dziś w niektórych gwarach. Nocy sylwestrowej nie obchodzono jednak hucznie, dopiero w XIX wieku w niektórych domach mieszczańskich zaczęła pojawiać się tradycja organizowania przyjęć, na których dzielono się wspomnieniami z mijającego roku, uprawiano wróżby. Polska arystokracja popijała Tokaja – białe, deserowe wino pochodzące z Węgier. Niezależnie od stanu, Nowy Rok świętowano głównie w gronie rodzinnym. Na wsiach pieczono tzw. szczodraki – bułeczki, które dawano w prezencie dzieciom. Miały one przynieść im pomyślność w nowym roku. Szczodraki zanoszono do obory, by chronić bydło przed złymi mocami.
Jak widać, tradycyjny sposób świętowania Sylwestra poszedł w niepamięć. Tokaj zastąpiono szampanem, wspomnienia i wróżby w rodzinnym gronie – szaloną zabawą i tańcami. I tak oto także Polska świętuje odwołanie Końca Świata wraz z większością krajów na świecie.