Powszechnie uznaje się, że Druga Wojna Światowa rozpoczęła się wraz z pierwszym strzałem pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte, 1 września 1939 roku. Nic dziwnego – z dokładnie taką wersją wydarzeń można spotkać się w nauczaniu już na poziomie szkoły podstawowej. Zapominamy jednak o tym, że historycy nie są wcale co do tego faktu zgodni. Jest bowiem jeszcze jeden kandydat do miana miejsca, w którym rozpoczęła się wojna. To Wieluń.
Ustalenie miejsca, w którym rozpoczęła się Druga Wojna Światowa
Fall Weiss, czyli po polsku “Wariant Biały” – taki kryptonim nosiła operacja, która miała stać się początkiem Drugiej Wojny Światowej, najbardziej krwawego konfliktu w dziejach świata. Był to opracowany w kwietniu 1939 roku strategiczny plan napaści na Polskę wypełniający dyrektywę Hitlera wydaną tuż po polsko-brytyjskiej umowie o wzajemnej pomocy w razie ataku.
Głównym założeniem planu Fall Weiss była napaść bez wypowiedzenia wojny oraz przeprowadzenie Blitzkriegu – wojny błyskawicznej, która wobec ilościowej, organizacyjnej i technicznej przewagi Trzeciej Rzeszy nie dawała napadanemu państwu żadnej szansy na odpowiedź. Dość powiedzieć, że Blitzkrieg przeprowadzony w Holandii trwał… 6 dni do zajęcia całego kraju. Plan zakładał uderzenie na Polskę z trzech stron, w tym z południa z terenów zależnej od Niemiec Słowacji.
Atak Trzeciej Rzeszy na Polskę z 1 września 1939 roku został, zgodnie z planem, przeprowadzony niemalże jednocześnie i na całej linii frontu. Dlatego też ustalenie, w którym dokładnie miejscu padły pierwsze strzały i spadły pierwsze bomby mające rozpocząć II Wojnę Światową, ma przede wszystkim znaczenie symboliczne. Za taki symbol powszechnie uznaje się oczywiście Westerplatte, gdzie polscy żołnierze bohatersko bronili się przez cały tydzień pomimo ogromnej przewagi wroga. Zapomina się jednak przy tym o innym miejscu, które również zasługuje na pamięć – Wieluniu.
Przedwojenny Wieluń
Wieluń był niewielkim, niespełna 16-tysięcznym miastem położonym 21 kilometrów od granicy z Niemcami. Nie stacjonowały tam żadne wojska, nie znajdowały się stanowiska obrony przeciwlotniczej. Również gospodarczo miasto nie mogło stanowić żadnego istotnego celu dla Luftwaffe – brak zakładów przemysłowych, ważnych linii tranzytowych, central komunikacyjnych, lotnisk, czy arsenałów amunicji. W Wieluniu nikt nie mógł się więc spodziewać ataku z powietrza stosowanego przecież głównie wobec miejsc ważnych, czy to militarnie, czy gospodarczo.

Przeprowadzanie bombardowań mających na celu całkowite zniszczenie małego miasta było jednak już wówczas dość dobrze rozpracowane przez Luftwaffe. Dość wspomnieć o Guernice – pięciotysięcznym miasteczku, które stanowiło ważny punkt komunikacyjny i militarny na mapie ówczesnej Hiszpanii, a przede wszystkim siedzibą separatystycznego rządu Kraju Basków. W kwietniu 1937 roku Guernica została dosłownie zmieciona z powierzchni Ziemi. Dowodzący niesławnym Legionem Condor Wolfram von Richthofen nakazał zbombardowanie nie tylko celów o znaczeniu militarnym, lecz także domostw cywilnych mieszkańców za pomocą bomb burzących i zapalających. W gruz obrócono 70% zabudowy miasta.
Ten sam Wolfram von Richthofen – uważany za jednego z najskuteczniejszych, ale i najbardziej brutalnych dowódców hitlerowskiej Luftwaffe – odpowiada także za tragedię miasta Wieluń.
Bombardowanie Wielunia
Piątek 1 września 1939 miał być w Wieluniu dniem handlowym. Na tę okazję do miasta zjechało się wielu okolicznych chłopów celem sprzedaży płodów rolnych. Gdy pojawiły się pierwsze samoloty i zawyły syreny, już rozbudzeni mieszkańcy i przyjezdni nie panikowali, sądząc, że jest to jedynie zapowiedziany wcześniej próbny alarm lotniczy. Większość osób znajdujących się w Wieluniu była pogrążona we śnie.
Krótko przed godziną piątą na miasto spadły pierwsze bomby zrzucone z 33 (według innych źródeł – 29) bardzo nowoczesnych wówczas Junckersów Ju 87 znanych lepiej jako Stukasy i eskortowanych przez samoloty zwiadowcze Dornier Do 17, a także myśliwce Messerschmitt Bf 109. Jednym z pierwszych celów był Szpital Wszystkich Świętych i to pomimo wielkiego czerwonego krzyża wymalowanego na dachu budynku. Nie było więc mowy o pomyłce. Podobny los spotkał położony nieopodal budynek oddziału położniczego oraz gmach szpitala zakaźnego przy ul. Piłsudskiego. Spadającym bombom towarzyszył przenikliwy, ogłuszający gwizd dzięki przymocowanym do nich kartonowym rurkom. Był to element gry psychologicznej mającej na celu osłabić morale wroga. Same Junckersy Ju 87 również były wyposażone w elementy akustyczne – specjalne syreny nazywane Trąbami Jerychońskimi, które wyły podczas wprowadzania samolotu w lot nurkowy.
Czytaj więcej: Hiroo Onoda – człowiek, który walczył w Drugiej Wojnie Światowej do 1974 roku.
O ile pierwszy nalot dotyczył głównie zachodniej części miasta, tak drugi, odbywający się pół godziny po pierwszym, obrał za cel część wschodnią. Trzeci odbył się w godzinach popołudniowych – wtedy też zbombardowano stacjonującą w lasach 12 kilometrów od Wielunia eskadrę kawalerii, a na same miasto zrzucono kilka najcięższych bomb, głównie na rynek i umieszczoną przy nim straż pożarną.

Na całkowicie bezbronne miasto zrzucono 320 bomb, co poskutkowało śmiercią 1200 osób i całkowitym zniszczeniem ponad 70% zabudowy miasta, w centrum zniszczenia sięgały zaś 90%. Za niewątpliwe zbrodnicze i terrorystyczne bombardowanie Wielunia nikt nie odpowiedział, ani nawet nie został przesłuchany. Tragedia miasta została po latach w znacznej mierze zapomniana.
Wieluń – poligon doświadczalny nazistów
Miasto Wieluń nie miało żadnego większego znaczenia militarnego, czy też gospodarczego. Dlaczego więc Niemcy zdecydowali się na taki atak? Wielu historyków uważa, że Wieluń miał się stać swoistym poligonem doświadczalnym dla zupełnie nowych samolotów Junckers Ju 87B Stuka, sprawdzić w praktyce ich niszczycielskie zdolności, a także być praktyką dla pilotów. Nalot miał także pokazać “na co stać Luftwaffe”, siać wśród cywili panikę i obniżać morale wojska tak, jak robiły to m.in. syreny Stukasów. Wojna totalna miała przerazić społeczeństwo i sparaliżować jego wolę oporu.
Istnieje jednak teoria, że Niemcy mogli posiadać nieaktualne dane odnośnie lokalizacji brygady kawalerii w obrębie Wielunia. Samo miasto znajdowało się na linii marszu 10 Armii, a zadaniem Luftwaffe było oczyszczenie jej drogi – stąd też atakowano z powietrza wszelkie możliwe cele, w których mogło znajdować się wojsko.
Gdzie tak naprawdę rozpoczęła się II WŚ?
Wiadomo, że o godzinie 4:45 pancernik Schleswig-Holstein otworzył ogień w kierunku Westerplatte – to wiemy na pewno. Kiedy jednak rozpoczęło się bombardowanie Wielunia? Cóż… Tu raporty nie są zgodne. Joachim Trenkner, autor artykułu “Wieluń, czwarta czterdzieści” uważa, że start bombowców miał miejsce o 4:02 czasu polskiego, a samo bombardowanie rozpoczęło się o 4:40, pięć minut przed pierwszym wystrzałem w Westerplatte. Tę wersję popierają również naoczni świadkowie, ale ich zeznania są niespójne – niektórzy twierdzą, że wybuch pierwszych bomb słyszeli już o 4:20.
Marius Emmerling, badacz historii Luftwaffe uważa natomiast, że dokumenty Luftwaffe są spójne między sobą i czasem panującym w Polsce, a według tych dokumentów nalot odbył się o 5:30. Również według IPN atak miał odbyć się później, pomiędzy godziną piątą, a szóstą rano. Jak twierdzi Grzegorz Bębnik, zeznania świadków były zbierane dwadzieścia lat po bombardowaniu, co jest zdecydowanie wystarczającym czasem, by nie pamiętać dokładnej godziny lub przeinaczyć ją sugerując się ustawioną w Wieluniu w 1961 roku tablicą podającą 4:40 jako godzinę rozpoczęcia ataku.
Pamiętajmy jednak, że miejsce pierwszego ataku to tylko symbol. Symbol początku najstraszniejszej wojny w dziejach świata, która pochłonęła według różnych szacunków od 50 do 78 milionów istnień. Wieluń, czy Westerplatte stanowiły jedynie część tej gigantycznej tragedii.