Nowej generacji czołg T-14 Armata miał stanowić prawdziwy przełom w dziedzinie projektowania czołgów rosyjskich. Bezzałogowa wieżyczka, najnowocześniejsze technologie na pokładzie, potężne działo, zaawansowany pancerz wraz z rozbudowanymi systemami osłonowymi… Powiedzenie “jak w ruskim czołgu” miało wraz z nadejściem Armaty utracić jakiekolwiek pejoratywne znaczenie. Problem (lub raczej szczęście, jeśli założyć prawdziwość przechwałek rosyjskiej armii) w tym, że od zapowiedzi T-14 minęły lata, czołg ujrzeć można jedynie na paradach z okazji Dnia Zwycięstwa, a o bojowym wykorzystaniu ani widu ani słychu.
Mistrzostwa w locie wieżą
Wykorzystywane przez armię Federacji Rosyjskiej czołgi, pancerny walec, który – według często pojawiających się w rosyjskich mediach gróźb – miał być w stanie zmiażdżyć siły NATO w Europie, to w rzeczywistości kilkudziesięcioletnie konstrukcje pamiętające czasy świetności Związku Radzieckiego. Choć na przestrzeni lat wielokrotnie modernizowane, czołgi T-72, T-80 i wreszcie T-90 (będący de facto wersją rozwojową tego pierwszego) zostały pierwotnie zaprojektowane do zupełnie innych warunków bojowych i sposobu prowadzenia wojny, czego najlepszym potwierdzeniem jest liczebność maszyn zniszczonych przy pomocy nowoczesnych systemów obrony przeciwczołgowej podczas konfliktu na Ukrainie.
Wszystkie z wymienionych powyżej czołgów łączy jednak poważna wada konstrukcyjna, w wyniku której szanse na przeżycie załogi drastycznie spadają. Jest nią automat ładowania pocisków – rozwiązanie opracowane przez radzieckich konstruktorów w celu eliminacji ładowniczego, osoby najbardziej narażonej na promieniowanie w zakładanej wówczas wojnie z użyciem broni atomowej. Załoga miała przetrwać możliwie najdłużej w szczelnie zamkniętej metalowej puszce poruszającej się po wypalonej atomowym ogniem pustyni. Niesie on ze sobą również dodatkowe zalety w postaci bardziej kompaktowych wymiarów czołgu i mniejszej jego wysokości.
Jednocześnie jednak użycie automatu ładowania sprawia, że pod wieżą czołgu znajduje się obrotowy magazyn amunicji nazywany karuzelą. Załoganci są wręcz otoczeni przez pociski, które wybuchają w przypadku celnego strzału otrzymanego od przeciwnika, zabijając przy tym często całą załogę lub przynajmniej dwie osoby znajdujące się w wieży.
To właśnie automat ładowania zapewnia charakterystyczny widok zniszczonych rosyjskich czołgów z oderwaną wieżą lecącą uprzednio na wiele metrów w górę w wyniku wybuchu wybuchu zmagazynowanej w czołgu amunicji.
Rodzina Armata – nie tylko czołg T-14
Problemy powodowane przez automat ładowania znane były lata przed rozpoczęciem się wojny na Ukrainie. Efektowne loty wieżyczek T-72 można było obserwować chociażby podczas wojen w Zatoce Perskiej, ale mimo to nie przeprowadzono żadnych większych zmian konstrukcyjnych mających na celu ich usunięcie. Śmiało można uznać, że autoloader jest integralną cechą postsowieckich maszyn, a jego usunięcie lub ewentualnie przebudowa w celu zapewnienia załodze lepszej przeżywalności wymagałyby de facto budowy nowego czołgu. I tak też się stało.
Zanim jednak przejdziemy do próby oceny praktycznych możliwości T-14, warto nadmienić, że “Armata” to nie tylko czołg, ale cała rodzina maszyn dzielących ze sobą podwozie i część elementów konstrukcji.
W jej skład, poza przedstawionym na powyższym zdjęciu czołgiem T-14, wchodzi także ciężki bojowy wóz piechoty T-15 Armata:
…samobieżna armatohaubica 2S35 Koalicja-SW…
…i inne pojazdy, takie jak wyrzutnia rakiet termobarycznych TOS-2 oraz pojazd ratunkowy BREM-T T-16. Wykorzystanie platformy Armata do budowy różnych typów maszyn ma w założeniu zapewnić im wszystkim nowoczesną konstrukcję, wymienialność części, a także zredukować koszty i przyspieszyć czas niezbędny do rozpoczęcia produkcji.
Bezzałogowa wieża
Misja skonstruowania zupełnie nowego czołgu dla armii rosyjskiej została powierzona państwowej spółce UralWagonZawod w Niżnym Tagile – pierwotnie producentowi wagonów kolejowych, a później także czołgów, w tym T-34, T-72 i T-90, obecnie jedynej fabryce czołgów w Federacji Rosyjskiej. Pierwsze prace rozwojowe rozpoczęto w okolicy 2010 roku.
Projekt T-14 był zupełną rewolucją w rosyjskich siłach zbrojnych i zerwaniem z tradycyjnym podejściem więcej = lepiej. Tym razem postawiono na jakość, a przynajmniej tak mówiono. Podstawowym i najbardziej charakterystycznym założeniem stojącym u podstaw projektu T-14 jest zautomatyzowana, bezzałogowa wieżyczka. To rozwiązanie, eliminujące omówioną wcześniej wadę konstrukcji sowieckich, wyróżnia Armatę nie tylko wśród innych czołgów rodziny T-XX, ale wśród wszystkich czołgów używanych obecnie przez armie świata. Zastosowanie bezzałogowej wieży umożliwiło ukrycie całej, liczącej trzy osoby załogi w pancernej kapsule umieszczonej na przedzie kadłuba. Co ciekawe, załoga czołgu ma tam do dyspozycji… toaletę.
Technicznie T-14 Armata dalej wykorzystuje automat ładowania pocisków i niesławną karuzelę, ale tym razem wybuch amunicji nie powinien stanowić zagrożenia dla życia załogi.
Należy jednak wspomnieć, że pomysł wykorzystania w czołgu bezzałogowej wieży i kapsuły dla trzyosobowej załogi wcale nie jest całkowicie nowym odkryciem. Już w latach 80. Stany Zjednoczone testowały takie rozwiązanie przy okazji opracowywania modelu M1 Abrams. Podobne plany mieli Rosjanie przy okazji rozwoju Obiektu 195, który miał się przerodzić w czołg T-95 i został ostatecznie porzucony w 2010 r.
Armata Armaty. Uzbrojenie i systemy obronne T-14.
Całkowicie nowy czołg to oczywiście nie tylko nowa bezzałogowa wieża. To również nowa – nomen omen – armata 2A82-1M o długości sześciu metrów i kalibrze 125 mm. Ma ona zapewniać 20% większą prędkość pocisku oraz 20% bardziej precyzyjna. Jest również połączona z systemem automatycznego naprowadzania, a jej zasięg, przy założeniu zastosowania odpowiedniego typu amunicji, może sięgnąć nawet 7,5 kilometra. Zachodni eksperci zgadzają się, że to najprawdopodobniej najlepsze działo czołgowe na świecie, przynajmniej na papierze. W trakcie opracowywania jest również działo 152 mm.
Poza uzbrojeniem głównym w postaci armaty, T-14 posiada umieszczony na wieży i podobnie jak ona zdalnie sterowany karabin maszynowy kalibru 12,7 mm. Nie jest on sprzężony z działem i może obracać się niezależnie od wieży. Konstruktorzy chwalą się, że karabin połączony jest z systemem radarowym i może… zestrzeliwać nadlatujące rakiety wroga. Ile w tym prawdy? Cóż, tego nie wiemy i zapewne długo się nie dowiemy. O ile kiedykolwiek. Dodatkowo w wieży czołgu umieszczono sprzężony z działem karabin maszynowy kalibru 7.62 mm. W przyszłości możliwe jest również zastosowanie działa 30 mm zdolnego do niszczenia nisko latających samolotów i helikopterów.
Załoga czołgu może korzystać z optycznych wizjerów i systemu kamer zapewniającego widoczność w 360-stopniach, jednak wpływ takiego rozwiązania na realne warunki bojowe pozostaje nieznany – nawet ze strony rosyjskiej podnosiły się głosy, że znajdujący się w kadłubie dowódca nie będzie posiadać oglądu sytuacji takiego, jak ze zdolnej do szybkiego obrotu wieży. Celownik optyczny umożliwia jedynie na dwunastokrotne zbliżenie, co pozwala dostrzec cel wielkości wrogiego czołgu z pięciu kilometrów przy idealnych warunkach pogodowych. Dla porównania M1 Abrams w swoich nowoczesnych wersjach posiada celownik o zbliżeniu 15-krotnym, a także – najprawdopodobniej – lepszą rozdzielczość, systemy termowizji, stabilizację. Historycznie bowiem rosyjskie konstrukcje celownicze odstawały od tych zachodnich przynajmniej o dekadę.
Systemy obronne czołgu T-14 składają się z czterech warstw. Pierwszy to specjalna farba, którą pokryto czołg. Zmniejsza ona jego widoczność w podczerwieni i wykrywalność przez radary. Jeśli jednak czołg zostanie zauważony, a w jego kierunku zostanie wystrzelona rakieta lub nawet szybko poruszający się pocisk czołgowy (!), możliwe jest jego przechwycenie z użyciem aktywnego system obrony Afganit korzystającego z radarów monitorujących przestrzeń wokół czołgu i wystrzeliwującego “antypocisk” w postaci ładunku odłamkowego. Według dostępnych informacji nie jest jednak możliwe strącenie pocisku nadlatującego od góry zanim zdąży on uderzyć w pancerz, co powoduje zagrożenie w razie bombardowania lub wykorzystania dronów bojowych, takich jak znane z wojny na Ukrainie Bayraktary.
Trzecim systemem obronnym są wyrzutnie amunicji dymnej i zakłócającej, a także promienniki mające na celu zmylić systemy naprowadzania przeciwpancernych pocisków kierowanych, takich jak Javelin. Jeśli wszystkie trzy poprzednie warstwy obronne zawiodą, załogę czołgu ochronić ma nowoczesny pancerz reaktywny zmniejszający skutki wybuchu ładunków kumulacyjnych i wreszcie pancerz wykonany ze specjalnego stopu lekkiej, a jednocześnie wyjątkowo trudnej do penetracji stali. W niektórych miejscach (głównie w przedniej części czołgu i w okolicach kapsuły załogi) jego grubość przekracza 1000 mm.
Relatywnie lekka konstrukcja w połączeniu z silnikiem Diesla o mocy 1500 koni mechanicznych pozwala czołgowi T-14 poruszać się po utwardzonych drogach z prędkością sięgającą 90 km/h. Moc silnika może zostać podwyższona do 2000 koni mechanicznych, jednak dzieje się to kosztem radykalnego spadku trwałości. Moc jest przekazywana na gąsienice poprzez skrzynię biegów z 12 przełożeniami. Zawieszenie umożliwia częściową regulację w celu dostosowania do warunków drogowych i sprawniejszego wykonywania manewrów. Przy jego konstruowaniu po raz pierwszy w historii radzieckich i rosyjskich czołgów pomyślano również o zapewnieniu załodze jakiegokolwiek komfortu.
Czołg widmo
Oceniając T-14 na podstawie przekazywanych przez producenta i armię rosyjską danych, łatwo dojść do wniosku, że czołg ten jest najlepszym lub przynajmniej jednym z najlepszych czołgów na świecie, zdolnym do walki z dowolnymi konstrukcjami zachodnimi. Nic dziwnego, że naprędce rozpoczęto opracowywanie nowego uzbrojenia, takiego jak działo Rheinmetal 130 mm mającego być zdolnym do pokonania systemów obronnych Armaty czy projektu Main Ground Combat System, którego efektem mają być następcy czołgów Leclerc i Leopard 2.
Pewną rysą na wizerunku Armaty była szeroko komentowana awaria jednej z maszyn podczas parady z okazji Dnia Zwycięstwa w 2015 roku. Czołg zatrzymał się w trakcie przejazdu po Placu Czerwonym i musiał zostać odholowany.
Według informacji ze strony rosyjskiej, kierowca przypadkowo zaciągnął hamulec, a następnie – w wyniku stresu – nie mógł znaleźć przyczyny nagłego zatrzymania się pojazdu. Plotki o awaryjności uniemożliwiającej przebycie nawet tak krótkiego dystansu w równym terenie oczywiście zdementowano.
Należy pamiętać, że Rosjanie lubią się chwalić swoją siłą, a przechwałki te – jak pokazała wojna na Ukrainie – często nie idą w parze w rzeczywistością. Czołg T-14 nie brał udziału w żadnych konfliktach zbrojnych umożliwiających weryfikację jego możliwości. Mało tego, od czasu pierwszej prezentacji w czasie Dnia Zwycięstwa w 2015 roku, zapowiedzi dostarczenia 2300 sztuk T-14 do 2020 roku i rychłego zastąpienia nim starszych konstrukcji minęło 8 lat, a liczba istniejących wyprodukowanych egzemplarzy wynosi… około dwudziestu! Już w 2017 roku pierwotne plany zrewidowano do stu sztuk, a w 2020 roku zawieszono prace nad silnikiem, odsuwając włączenie czołgu do rosyjskich sił zbrojnych na bliżej nieokreślony termin.
Według słów przedstawicieli Kremla czołg miał trafić do seryjnej produkcji w 2022 roku, jednak – tym razem według ukraińskiego wywiadu – wysoka cena i zaawansowanie techniczne czołgu T-14 przerosło rosyjskich konstruktorów i założenia budżetowe, zaś nałożone przez zachód sankcje uniemożliwiają konstruowanie kolejnych egzemplarzy czołgów ze względu na niedostępność części do jego licznych cyfrowych systemów.
Czytaj więcej: “Grzmot, jakby Ziemia została zamordowana”. Car-bomba, najpotężniejsza bomba atomowa w historii.
Śmiało można więc założyć, że T-14 Armata pozostanie “czołgiem paradnym” wykorzystywanym do pokazywania (teoretycznej) siły, zaś w konfliktach zbrojnych wciąż będą pojawiać się jedynie stare poradzieckie konstrukcje zabijające swoją załogę w wyniku wybuchu amunicji i wykonujące efektowne loty wieżyczkami. I dobrze.
T-14 Armata – dane techniczne
- Typ: czołg podstawowy
- Masa: 55 ton
- Długość: 8,7 m
- Szerokość: 3,5 m
- Wysokość: 3,3 m
- Załoga: 3 osoby (dowódca, celowniczy, kierowca)
- Główne uzbrojenie: armata gładkolufowa kal. 125 mm 2A82-1M z 45 pociskami lub kal. 152 mm 2A83
- Uzbrojenie dodatkowe: ckm Kord kal. 12,7 mm, ckm PKTM kal. 7,62 mm, opcjonalnie działko kal. 30 mm
- Pancerz: reaktywny, stop stal 44S-SW-Sz
- Silnik: diesla turbodoładowany ChTZ 12Н360 1500 KM
- Skrzynia biegów: 12-biegowa automatyczna
- Prędkość: do 90 km/h
- Zasięg: ponad 500 km
- Cena: 3,7 mln USD
- Wyprodukowanych sztuk: około 20