RDS-202, AN602, Wielki Iwan, Wania, a przede wszystkim najsłynniejsza z nazw: Car-bomba. Kryje się za nimi nie tylko najpotężniejsza bomba stworzona przez ludzkość, ale także chęć demonstracji siły i zaawansowania Związku Radzieckiego, a przez to zasiania strachu wśród politycznych przeciwników na zimnowojennej arenie.
Car-bomba, czyli pokażmy im na co nas stać
Koniec II wojny światowej, najstraszliwszego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości, wcale nie oznaczał początku czasów zgody i pokoju. Z powojennej zawieruchy wyłoniły się dwa supermocatstwa – Stany Zjednoczone oraz Związek Radziecki – konkurujące ze sobą na niemal każdym możliwym polu. Trwał wyścig zbrojeń, wyścig kosmiczny i gospodarczy. Było to jednak przede wszystkim starcie dwóch zupełnie przeciwnych ideologii, których nie da się pogodzić – starcie kapitalizmu z komunizmem. W trwającej przez następne dziesięciolecia zimnej wojnie nie dochodziło do bezpośrednich starć, ale oba supermocarstwa próbowały za wszelką cenę udowodnić sobie nawzajem swą przewagę, żyjąc przy tym w ciągłym strachu przed możliwościami tych drugich, a przede wszystkim przed użyciem wynalezionej pod koniec II WŚ i od tego czasu ciągle rozwijanej, najstraszliwszej, najbardziej niszczycielskiej broni – bomby jądrowej.
Broń atomowa była dziełem Amerykanów, oni też są odpowiedzialni za jej pierwsze (i jedyne jak dotąd) jej bojowe użycie. Szybko jednak tajniki konstrukcji tego wunderwaffe dotarły także do ośrodków badawczych w ZSRR, a wyścig na stworzenie nowej broni zmienił się na wyścig na ilość i siłę posiadanych bomb. Tę ostatnią prezentowano przeciwnikowi poprzez próbne detonacje coraz silniejszych ładunków.
Gwarancja odwetu
Wyścig na ilość bomb Związek Radziecki początkowo wyraźnie jednak przegrywał. Grupa tamtejszych decydentów wraz z ówczesnym Pierwszym Sekretarzem Nikitą Chruszczowem zdecydowała więc o wdrożeniu nowej doktryny – możliwości zagwarantowania zbrojnego odwetu z niedopuszczalnym poziomem szkód dla gospodarki wroga, niezależnie od ilości posiadanej broni oraz zaawansowania środków jej przenoszenia. Kluczowe było także znaczenie polityczne oraz propagandowe, jakże ważne w czasach zimnej wojny.
Zdecydowano o zbudowaniu serii super-bomb o ogromnym polu rażenia, które bez problemu mogłyby zmieść z powierzchni Ziemi nawet największe miasta wraz z terenami przyległymi. Prace ruszyły w specjalnym ośrodku Arzamas-16 w 1954 roku przy pierwotnym założeniu stworzeniu bomby o sile wybuchu stanowiącej ekwiwalent nawet 150 megaton (150 milionów ton!) trotylu. Pożądaną moc szybko zmniejszono jednak do stu megaton. Pracami dowodził specjalizujący się w broni atomowej naukowiec Andriej Sacharow, któremu zadanie skonstruowania królowej bomb Nikita Chruszczow zlecił osobiście.
Ostateczny dzieło zaprezentowano wąskiemu gronu w 1961 roku. Efektem było powstanie trzystopniowej bomby wodorowej o długości ośmiu metrów, średnicy dwóch metrów i masie 27 ton. Wbrew wcześniejszym założeniom odnośnie nowych super-bomb, car-bomba nie była przystosowana do przenoszenia przez rakietę balistyczną, lecz przez samolot. W obawie przed opadem promieniotwórczym ponownie obniżono także jej moc – tym razem do około 50 megaton trotylu.
Bum
Zimnego jesiennego wieczora w połowie października 1961 roku major Andriej Durnowczew skierował swój bombowiec Tu-95 wraz z umieszczoną w przedziale bombowym Car-bombą w stronę arktycznej wyspy Nowa Ziemia. Za nim podążał drugi, mniejszy samolot, którego zadaniem było zrobienie zdjęć i wykonanie pomiarów.
27-tonowe monstrum zrzucono nad wyspą z wykorzystaniem nylonowego spadochronu – tak dużego, że jego produkcja poważnie zakłóciła pracę radzieckiego przemysłu pończosznego. Car-bomba eksplodowała na założonej wysokości 3700 metrów z siłą 50 megaton trotylu według źródeł ZSRR lub 58 megaton według źródeł USA. To dziesięciokrotnie więcej, niż cała łączna energia środków wybuchowych użytych w czasie II wojny światowej. Jeden ze świadków tymi słowami opisywał eksplozję:
“Nad horyzontem pojawił się potężny błysk, po nim odległy, niewyróżniający się i ciężki grzmot, jakby Ziemia została zamordowana”
Fala sejsmiczna powstała w wyniku wybuchu trzykrotnie okrążyła Ziemię. Obserwatorzy wspominali, że “w rejonach odległych o setki kilometrów od punktu zero, drewniane domy uległy zniszczeniu, a kamienne utraciły dachy”. Pomimo ciężkich chmur przykrywających tego dnia wyspę błysk eksplozji można było zobaczyć nawet z odległości prawie tysiąca kilometrów od epicentrum. Grzyb atomowy wzniósł w niebo na ponad 69 kilometrów.
Bomby atomowe wytwarzają impuls elektromagnetyczny, który niszczy lub poważnie uszkadza obwody elektryczne. Car-bomba zdołała wyłączyć z użycia na ponad godzinę wszystkie urządzenia łączności dalekiego zasięgu w obrębie Morza Arktycznego, w wyniku czego sztab znajdujący się na lotnisku, na którym miał wylądować samolot-nosiciel bomby przez dłuższy czas nie otrzymywał potwierdzenia, że samolot jest bezpieczny, a bomba poprawnie eksplodowała. Rzeczywiście, pewne problemy zaszły – samolot Tu-95 nie zdołał oddalić się na bezpieczny dystans, gdy dosięgła go podróżująca z prędkością naddźwiękową fala uderzeniowa. Trzech członków załogi straciło przytomność, a samolot zdążył spaść w o ponad półtora kilometra zanim udało się w końcu odzyskać nad nim kontrolę i bezpiecznie wylądować na wyznaczonym lotnisku setki kilometrów dalej.
Po przeprowadzeniu eksperymentu Radzieccy uczeni nie byli pewni, że tak gigantyczna bomba wykazuje jakąkolwiek wartość bojową. Uważali (tak uważa się także dzisiaj), że efektywniejszym sposobem zniszczenia dużego miasta od zrzucenia jednej dużej bomby na jego centrum, jest spuszczenie kilku małych bomb wodorowych na jego peryferie. Olbrzymie bomby nadal były jednak produkowane, żadna z nich nie osiągnęła jednak poziomu niszczycielskiej potęgi car-bomby. Największy z amerykańskich ładunków wykazywał się dwukrotnie mniejszą mocą – wynosiła ona 25 megaton.
Ostateczny kres wyścigowi zbrojeń położył rozpad ZSRR i koniec zimnej wojny. Znajdujący się na wyspie Nowa Ziemia krater do dziś, po prawie sześćdziesięciu latach, przypomina o mającym tu kiedyś miejsce wybuchu i szaleńczym wyścigu, w którym zagrożone było istnienie całej ludzkości.