Internet ma wiele zastosowań. Jedni używają go jedynie w pracy, drudzy do zabawawy, jeszcze inni – w celach naukowych. Są również i tacy, którzy umiejętność wędrowania po sieci przekładają na realne korzyści. U niektórych są to pieniądze, u innych sława. Jeszcze inni nie zadawalają się żadnym z powyższych i swoje umiejętności wykorzystują do niesienia pomocy ludziom, rozwiązując zagadki.
Internet dla detektywów, ale nie tylko
Narzędzie, jakim jest Internet, ewoluuje w zabójczym tempie. Wielu wskazuje przy tym jego negatywny wpływ na stosunki międzyludzkie: nasze życie przenosimy do sieci, często zapominając o rzeczywistości. Chociaż dla niektórych przeciwników stanowi to wystarczający argument, dlaczego nie warto zagłębiać się w otchłań Internetu, doświadczenie pokazało, że przynosi to również dużo korzyści. Użytkownicy Internetu są inteligentni i pomysłowi i wielokrotnie udało im się rozwiązać zagadki, z którymi nie poradziły sobie nawet organy ścigania.
Dzisiaj z Internetu korzystają prawie wszyscy. Wliczamy w to policję, służby specjalne i detektywów, którzy używają go jako środka do namierzenia przestępcy, znalezienia ofiary lub zagubionych przedmiotów. Jak pokazała historia, specjaliści nie zawsze są jednak do tych zadań potrzebni. Czasami zdarzają się też sytuacje, w których nawet oni stają się bezsilni, a z pomocą przychodzi przypadkowy internauta, dzięki któremu wymierzenie sprawiedliwości przestępcom staje się możliwe. Poniżej prezentujemy 5 zagadek, które pomógł rozwiązać Internet.
Ucieczka Haley Wilson
Haley Wilson była siedemnastoletnią dziewczyną zamieszkałą wraz ze swoim ojcem w Teksasie. W grudniu 2011 roku Internet obiegł film, w którym zrozpaczony mężczyzna prosi internautów o pomoc w znalezieniu swojej córki. Haley pozostawiła po sobie jedynie kartkę papieru, na której napisała do swojego taty, aby nie próbował jej szukać. Nagranie, które Ray Wilson zamieścił na platformie YouTube w ciągu kilku godzin od publikacji uzyskało prawie 170 tysięcy wyświetleń. Dzięki temu sprawa zyskała rozgłos w mediach, a o ucieczce nastolatki pisał między innymi brytyjski Daily Mail.
Ray Wilson uznał, że Internet to jedyne narzędzie, które pozwoli na prześledzenie losów jego córki. Według teksańskiego prawa Haley była osobą pełnoletnią, więc wachlarz możliwości jej ojca zdecydowanie się kurczył, tak jak środki przysługujące służbom specjalnym. Film zamieszczony w sieci okazał się jednak strzałem w dziesiątkę. Krótko po opublikowaniu nagrania, w którym ojciec opowiada historię córki, trzymając niewielkie fiszki, internauci rozwiązali zagadkę Haley Wilson, która została odnaleziona cała i zdrowa w Kalifornii.
Brutalne pobicie w Filadelfii
W 2014 roku na ulicach Filadelfii doszło do brutalnego pobicia dwóch mężczyzn przez grupę anonimowych napastników. Według świadków grupa mężczyzn i kobiet miała na początku poczynić pogardliwe uwagi dotyczące orientacji seksualnej ofiar, a następnie przystąpić do wymierzania ciosów, które skutkowały bardzo poważnymi obrażeniami. W wyniku napaści niespełna trzydziestoletni mężczyźni zostali ciężko okaleczeni, a jeden z nich przeszedł operację zamknięcia szczęki.
Policja, która dysponowała filmem ze zdarzenia, zdecydowała się na udostępnienie go w mediach społecznościowych, które niejednokrotnie pomogły już w podobnych sytuacjach. Oburzeni internauci natychmiast przystąpili do działania, zbierając materiał, który miał posłużyć służbom w ściganiu sprawców oraz wymierzeniu im sprawiedliwości. Internet nie zawiódł również w tym przypadku i kolejny raz pomógł rozwiązać zagadkę wrzuconą do sieci.
Niedługo po tym, jak nagranie z monitoringu zaczęło krążyć w mediach i Internecie, jeden z użytkowników Twittera opublikował zdjęcie grupy ludzi jedzących w restauracji. Wizerunki osób ze zdjęcia przypominały poszukiwanych napastników. Jak mówił użytkownik, fotografię dostał od znajomego przyjaciela znajomego. Krótko po zamieszczeniu wpisu pozostali internauci zidentyfikowali postacie ze zdjęcia, wspomagając się Facebookiem, a inni wskazali nazwę restauracji, w której jedli podejrzani. Policja w Filadelfii potwierdziła w NBC News, że otrzymała wiele przydatnych wskazówek od internautów, które pomogły w prowadzonym śledztwie.
Jackie Rosas i Internet, czyli jak uratować koleżankę przed śmiercią
Osiemnastoletnia Jackie Rosas była obserwatorką bloga, którego autorka zamieszczała smutne wpisy, a jej posty regularnie dotykały tematu depresji. Chociaż Jackie była przyzwyczajona do tej tematyki, postanowiła natychmiast interweniować, gdy przeczytała, że jej młodsza koleżanka zdecydowała się popełnić samobójstwo. W maju 2013 roku szesnastolatka ogłosiła swoim obserwatorom, że nie ma innego wyjścia i musi się zabić. Jackie śledziła treści dodawane przez dziewczynę prawie rok. Gdy przeczytała o planach autorki bloga, zadzwoniła na infolinię dla samobójców. Nie uzyskała tam jednak pomocy. Zdeterminowana Jackie zgłosiła sprawę policji, która okazała się o wiele bardziej pomocna.
Oficer Heather Olsen skontaktowała się z zastępczynią dyrektora Cathedral City High w Kalifornii, aby spytać, czy ta rozpoznaje nastolatkę na zdjęciu pobranym z Tumblra. Niestety nie była to żadna z uczennic w szkole Karen Dimick, ale kobieta postanowiła pomóc w poszukiwaniach. Wraz z oficer Olsen w poszukiwaniu cennych wskazówek użyły Twittera, na którym udało im się znaleźć bardzo cenne informacje. Kobiety dopasowały fotografię do jednego z kont, a na podstawie zamieszczanych na profilu wpisów odkryły nazwisko i miejsce zamieszkania nastolatki. Do jej domu wysłano funkcjonariuszy, którzy potwierdzili, że nastolatka zażyła tabletki w celu odebrania sobie życia. Dzięki interwencji Jackie i rozwiązaniu zagadki, jaką była tożsamość dziewczyny, nastolatkę udało się uratować.
Głowa w wiadrze
Jedną z bardziej skomplikowanych zagadek okazała się głowa w wiadrze z cementem, którą w 2004 roku znalazł emerytowany kierowca ciężarówki na parkingu samochodowym w stanie Missouri. Mężczyzna natychmiast powiadomił odpowiednie służby, które okazały się bezradne wobec zabetonowanego ciała (a raczej jego kawałka) ofiary. W sprawę zaangażowano cztery stany oraz słynnego rzeźbiarza medycyny sądowej, który odtworzył podobiznę ofiary.
Zupełnie przypadkiem, przeglądając stronę osób zaginionych w stanie Iowa, internetowy detektyw Ellen Leach zwróciła uwagę na zdjęcie mężczyzny, który wyglądał bardzo podobnie do udostępnionego przez policję popiersia kryminalistycznego. Kobieta natychmiast zabrała się do porównania obydwu wizerunków i przekazała zebrany materiał odpowiednim służbom, a tym samym rozwiązała zagadkę głowy znalezionej w wiadrze. Okazało się, że ofiarą morderstwa był Gregory May, który został zabity przez swojego przyjaciela i współlokatora, Douga DeBruina i jego dziewczynę. Para miała popełnić przestępstwo w celu uzyskania drogocennych przedmiotów Maya pochodzących jeszcze z okresu wojny secesyjnej.
Zabójstwo Abrahama Shakespeare’a, czyli o (nie)szczęśliwym losie na loterii
Abraham Shakespeare był robotnikiem z Florydy, który 15 listopada 2006 roku kupił wygrany kupon na loterii Florida Lotto. Mężczyzna wygrał 32 miliony dolarów, które przeznaczył między innymi na budowę nowego domu oraz pomoc najbliższym. Trzy lata po wygranej rodzina Abrahama zgłosiła jego zaginięcie policji. Rodzina mężczyzny miała nadzieję, że ten postanowił po prostu wyjechać na południe, przeszłość zostawiając za sobą. Twierdzili, że Abraham wielokrotnie przeklinał wygraną fortunę, poniewaz skutecznie uprzykrzała mu życie. Chociaż wszyscy liczyli, że Abraham żyje w luksusie na którejś z karaibskich wysp, w 2010 roku funkcjonariusze odnaleźli ciało mężczyzny. Zabójca zakopał jego zwłoki obok domu, który za pieniądze Abrahama kupiła jego doradczyni finansowa, Dorice “Dee Dee” Moore.
Chociaż zebrany materiał dowodowy był bardzo sugestywny, organy ścigania nie miały go na tyle dużo, aby postawić kobiecie zarzuty. Sytuacja zmieniła się, gdy w sprawę włączyli się internauci. Ci natomiast przystąpili do weryfikacji pojawiających się w Internecie artykułów dotyczących morderstwa oraz komentarzy zamieszczanych pod nimi.
W niektórych z nich broniono Dorice Moore, a niektórzy użytkownicy nawet przyznawali się do zbrodni. Internetowi detektywi z łatwością sprawdzili, kto zamieszczał poszczególne wpisy. Szybko okazało się, że to właśnie Moore zakładała fałszywe konta. Z ich pomocą broniła swojego nazwiska, a nawet przyznawała się do winy. Internauci ustalili to na podstawie adresu IP, o którego istnieniu Dee Dee dowiedziała się stanowczo zbyt późno. Kobietę skazano na dożywocie.