Dolewanie benzyny do ognia. Tak rząd nakręca inflację.

inflacja
Andrey Popov / Adobe Stock

Inflacja w Polsce rośnie w tempie dwucyfrowym. Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego w sierpniu wyniosła 16,1%. To kolejny rekord, który przerósł nawet najbardziej pesymistyczne prognozy ekspertów. Gwałtowny wzrost cen to jednak nie tylko skutek kryzysu pandemii COVID-19 i rosyjskiej agresji na Ukrainę. To również proinflacyjne działania rządu i spirala osłon, które pomagają wszystkim i jednocześnie nikomu.

Co według rządu napędza inflację?

Poziom inflacji w sierpniu zaskoczył nawet ekonomistów, których analizy pomyliły się o prawie jeden punkt procentowy. Inflacja w Polsce przekroczyła kolejną granicę i obecnie jest najwyższa od 1997 roku. Co jednak wpłynęło na ten niechlubny rekord? Narracja rządu dotycząca przyczyn wzrostu cen jest bardzo zmienna i odnosi się do bieżących wydarzeń geopolitycznych. W ubiegłym roku politycy Prawa i Sprawiedliwości intensywnie poszukiwali czynników odpowiedzialnych za pogarszającą się sytuację gospodarczą i tak, w zależności od miesiąca, wskazywali nowych winnych.

Rządzący w swoich diagnozach dotyczących przyczyn szalejącej inflacji wspominali o rosnących cenach paliwa i wywozu śmieci oraz presji płacowej. Inflacja jest kwestią, którą należy odnosić do wzrostu wynagrodzeń – mówił w lipcu 2021 roku premier. Winą został obarczony również unijny komisarz, który odpowiada za zielony ład. Drożyzna jest wynikiem między innymi działań pana Timmermansa – podkreślał jesienią wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. W styczniu 2022 roku obwiniono również Donalda Tuska. Warto, by wreszcie pan Tusk coś w tej sprawie zrobił. Ma polityczne narzędzia, by skłonić swoich europejskich kolegów do realnych działań – mówił w wywiadzie dla Interii szef polskiego rządu. Miesiąc później politycy PiS-u winę przypisali polityce klimatycznej UE.

Kilka tygodni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę do języka weszło nowe słowo opisujące zjawisko pogłębiającej się inflacji. Dziś dobrze, żeby każdy Polak zrozumiał, że to, co widzimy, to jest inflacja spowodowana przez Putina – putinflacja. Inflacja spowodowana przez wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, przez agresję rosyjską. Ważne, aby każdy wiedział, że to skutek putinflacji, że to efekt wojny w Ukrainie – o “putinflacji” Mateusz Morawiecki mówił po raz pierwszy 9 kwietnia. Podkreślił również, że to ważne “żebyśmy potrafili połączyć kropki na rysunku”. Wśród kropek premiera brakuje jednak proinflacyjnych działań rządu.

Proinflacyjne działania rządu

Wysoka inflacja jest w dużym stopniu wynikiem czynników zewnętrznych. Problemy polskiej gospodarki mają swoje źródła między innymi we wzroście cen surowców energetycznych i żywnościowych wskutek rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie oraz w zaburzeniach produkcji, które są związane z kryzysem pandemicznym. Sytuację zaogniają proinflacyjne działania rządu, które stanowią jedynie pozorną pomoc dla Polaków zmagających się z coraz wyższymi kosztami życia. Niezależni eksperci wskazują, że tarcze i dopłaty, które stały się jednym z filarów polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości, to krótkotrwały sposób na hamowanie inflacji.

Na nieudolne działania rządzących zwracają uwagę również Polacy. Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie Super Expressu aż 51% badanych uważa, że “rząd zdecydowanie źle radzi sobie ze stale rosnącymi cenami”, przy czym 22% wskazało, że rząd radzi sobie z nimi “raczej źle”. Ekonomiści alarmują, że rządowe próby poradzenia sobie z inflacją uruchomiły tarczową pułapkę, a odejście od regularnie proponowanych osłon może być bardzo trudne. Z kolei utrzymanie dotychczasowego poziomu wydatków na świadczenia socjalne będzie nie do zniesienia dla finansów publicznych. Które z proinflacyjnych działań rządu budzą niepokój ekonomistów?

Tarcza antyinflacyjna

Od początku pandemii COVID-19 rząd regularnie przyjmował tarcze antykryzysowe, które miały złagodzić skutki inflacji i wesprzeć polską gospodarkę, przedsiębiorców i gospodarstwa domowe. Przyznawana pomoc stopniowo wygasała, jednak na jej miejsce wchodziły nowe pakiety wsparcia. Największy z nich – tarcza antyinflacyjna – niedawno został przedłużony do końca 2022 roku. Tarczę antyinflacyjną wprowadzono w styczniu w ramach tarczy 1.0, którą następnie przedłużono i poszerzono w ramach tarczy 2.0. Rozwiązania zaproponowane w programie pomocy zakładają między innymi zwolnienie i obniżenie akcyzy na energię elektryczną, obniżenie VAT-u na energię, wprowadzenie zerowej stawki VAT na gaz ziemny oraz zerowy VAT dla podstawowych produktów żywnościowych objętych wcześniej stawką 5%.

Tzw. „tarcza antyinflacyjna” zwiększa ekspansywność polityki makroekonomicznej i ma działanie proinflacyjne. Dlatego nie chroni oszczędności Polaków. Podstawowym jej celem jest realizacja celów propagandowych i poprawa wizerunku rządu w obliczu szybko rosnącej inflacji

– pisze dr Jerzy Pruski, Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Większość ekonomistów zgadza się co do tego, że tarcza antyinflacyjna, czasowo zmniejszając niektóre podatki, przyczyni się do zwiększenia ekspansywności polityki fiskalnej. To z kolei jest jest działaniem sprzyjającym inflacji – do jej zmniejszenia potrzebna jest bowiem restrykcyjna polityka pieniężna, a takiej w tym momencie w kraju brakuje. Skutki działania programu rządowego będą zatem krótkotrwałe, natomiast w dłuższej perspektywie negatywnie odbiją się na portfelach obywateli. Według szacunków Business Insider wydatki osłonowe, które są częścią tarczy antyinflacyjnej, sięgną 60 mld złotych. Ich przedłużenie do roku 2024 może kosztować ponad 100 mld. Niewykluczone jest również powstawanie kolejnych tarcz. Chętnie wprowadzają je bowiem rządzący, reagując na nagłe zdarzenia.

Wakacje kredytowe

Szerokim echem w mediach odbiło się również rządowe wsparcie dla kredytobiorców nazywane “wakacjami kredytowymi”. Nowe rozwiązanie polityków Prawa i Sprawiedliwości zakłada opcjonalne zawieszenie ośmiu rat kredytu do końca przyszłego roku. Co ważne, nowy program jest dostępny dla każdego kredytobiorcy, który spłaca zobowiązanie zaciągnięte na własne cele mieszkaniowe. Nie obowiązuje przy tym żadne kryterium dochodowe. Skorzystanie z pomocy jednocześnie nie pociąga za sobą konsekwencji w postaci dodatkowych kosztów lub oprocentowania.

Brak większych ograniczeń dotyczących podmiotów korzystających z pomocy od początku budził wątpliwości analityków, którzy alarmowali, że z pomocy skorzystają głównie najbogatsi. Prognozy te potwierdzają pierwsze szacunki dotyczące udzielonych świadczeń. Do tej pory z wakacji kredytowych korzystali głównie kredytobiorcy o wysokim scoringu w BIK-u, czyli tacy, którzy raty spłacają bez problemu. Najbardziej niepokojący jest jednak fakt, że proinflacyjne działania rządu stoją w opozycji do opinii połowy członków Rady Polityki Pieniężnej.

“Mamy do czynienia z absurdalnym wyrywaniem sobie kierownicy między rządem a Radą Polityki Pieniężnej. Całkiem możliwe, że zaprowadzi nas to na najbliższe drzewo”

– pisze Piotr Wójcik, publicysta ekonomiczny.

Z raportu opublikowanego w czerwcu przez Narodowy Bank Polski wynika, że połowa członków Rady Polityki Pieniężnej nie zgadza się z pomysłem rządzących. Niektórzy z nich wskazali również, że wakacje kredytowe będą utrudniać dążenie do trwałego obniżenia inflacji. Podkreślili, że podwyższenie stóp procentowych będzie przyczyniać się do stopniowego obniżania się inflacji. Zaznaczyli jednak, że ” przewidywana luźniejsza polityka fiskalna będzie działać proinflacyjnie”.

Więcej o wakacjach kredytowych czytaj tutaj.

Dodatek węglowy

Pod koniec lipca sejm przyjął ustawę o dodatku węglowym, której postanowienia przewidywały dopłatę w wysokości 3 tysięcy złotych dla gospodarstw ogrzewających się węglem. Uzasadnienie projektu wskazywało na nagląca potrzebę pomocy Polakom, którzy zmagają się ze wzrostem cen nośników energii. Przeciwnicy projektu wskazywali jednak, że propozycja ta jest niesprawiedliwa względem osób, które czerpią energię z innych źródeł, na przykład z gazu czy biomasy. Krytyka, z którą spotkał się rząd, spowodowała rozszerzenie programu. Pod koniec sierpnia premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że jednorazową dopłatę w wysokości 3 tysięcy złotych otrzymają również właściciele domów i mieszkań, którzy ogrzewają m.in. gazem, pelletem i olejem opałowym.

Niestety, w dodatku węglowym również brak jest kryterium dochodowego, które uprawniałoby wnioskujących do uzyskania wsparcia. Rozwiązanie to zostało skrytykowane przez polityków i niezależnych ekspertów. Głos w sprawie zabrał między innym Jarosław Gowin, który stwierdził, że “część z tych osób poradziłaby sobie bez rządowej pomocy”. Najwięcej wątpliwości w przestrzeni publicznej pojawiło się jednak za sprawą innego aspektu sprawy. Dodatek węglowy nie musi zostać bowiem wydany na węgiel. Ustawa nie przewiduje w tej sprawie kontroli i tak naprawdę od beneficjenta zależy, jaką część świadczenia rzeczywiście przeznaczy na energię. Brak ograniczeń komentują media i ekonomiści, uznając dodatek za kolejne proinflacyjne działanie polskiego rządu.

Czytaj więcej: Dodatek węglowy, czyli 3 tysiące za palenie węglem

Program Rodzina 500+

Jednym z najżywiej dyskutowanych świadczeń od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości jest program Rodzina 500+. Jest on realizowany od 1 kwietnia 2016 roku, a jego celem jest “pomoc państwa w wychowaniu dzieci”. Chociaż według założeń ówczesnego rządu Beaty Szydło program miał zmniejszyć obciążenia finansowe rodzin, w dłuższej perspektywie okazał się szkodliwym dla państwa. Okazuje się bowiem, że prorodzinna polityka polityków Prawa i Sprawiedliwości nie przyczyniła się się do wzrostu liczby urodzeń, a do rozdania ponad 180 mld złotych rodzinom, również tym, które wsparcia de facto nie potrzebowały.

“Efekty programu są słabsze w porównaniu do interwencji pronatalistycznych w innych państwach, przy relatywnie wysokich kosztach. A sumaryczne zmiany wywołane wprowadzeniem 500+ wpływają bardziej na sferę społeczną (polaryzacja postaw), polityczną (głosowanie ekonomiczne) i na gospodarkę (inflacja) niż na dzietność”

– podkreślają naukowcy z Polskiej Akademii Nauk.

Należy podkreślić, że wysoka inflacja w błyskawicznym tempie obniża realną wartość wypłacanych pieniędzy. W lipcu 2016 r. 500 zł starczyło na 227 bochenków chleba czy 112 l benzyny. Teraz to tylko 123 bochenki lub 77 l paliwa – wylicza Adam Antoniak, ekonomista ING Banku Śląskiego. O ewentualną waloryzację świadczeń pytano szefową Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Minister Maląg wykluczyła waloryzację 500+, jednak podkreśliła, że rządowi zależy na pomocy rodzinom. Dzisiaj musimy podejmować działania, które powodują wyjście z pułapki niskiej dzietności. Dlatego wprowadzamy dodatkowe wsparcia dla rodziców. Cały czas wspieramy rodziny, również poprzez nowe programy – podkreśliła Maląg. I rzeczywiście, proinflacyjnych programów nie brakuje.

Działania proinflacyjne rządu – będzie ich więcej

Proinflacyjne działania rządu nie kończą się jednak na programie 500+ i tarczach osłonowych. Wyścig na populizm polityków Prawa i Sprawiedliwości trwa. Obecnie prowadzone są dyskusje dotyczące wprowadzenia 15. emerytury. Ta może kosztować nawet 12 mld złotych. Jeżeli to jest prawda, za chwilę pojawią się kontrpropozycje opozycji. I jak licytacja się rozkręci naprawdę może nas czekać dramatyczna sytuacja w finansach publicznych oraz eksplozja inflacji – mówi Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Rozwoju Obywatelskiego.

Ekonomiści są jednak zgodni, że wydatki na osłony prędko nie wyhamują, a ich finansowanie będzie coraz trudniejsze. Dyrektor biura analiz makroekonomicznych Rafał Benecki uważa, że bliskość wyborów może powodować zwiększenie hojnych wydatków. Pojawią się nowe koszty w postaci waloryzacji świadczeń, konieczne będzie utrzymywanie wydatków w oparciu o wysoką, a nie tak jak wcześniej prognozowaną niską inflację, jednocześnie gospodarka hamuje, a więc dostarczy mniej wpływów podatkowych – mówi Banecki. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie ceny towarów i usług nie spadną.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Brak połączenia z internetem