Sejm przyjął ustawę o dodatku węglowym, teraz rozpatruje ją Senat. Za głosowało 261 posłów, w tym 225 posłów Prawa i Sprawiedliwości. Rządowy projekt spotkał się z krytyką opozycji i ekspertów, którzy stwierdzili, że przepisy mają charakter proinflacyjny. Niektórzy mówią o rozdawnictwie i ekologicznym strzale w stopę. Dodatek węglowy – pomoc dla Polaków czy pogłębianie kryzysu?
Ponad 11 miliardów złotych na dodatek węglowy
22 lipca Sejm uchwalił ustawę o dodatku węglowym. Jej przepisy zakładają, że gospodarstwa domowe ogrzewające się węglem mają uzyskać dopłatę w wysokości 3 tysięcy złotych. Jak stanowi art. 26 ustawy, na projekt ma zostać przeznaczone maksymalnie 11,5 mld złotych z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Zdania na temat zasadności proponowanych rozwiązań są podzielone. Partia rządząca uzasadnia projekt znaczącym wzrostem cen nośników energii, który jest skutkiem m.in. ożywienia gospodarczego po pandemii Covid-19 oraz inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę. Rząd sugeruje, że regulacja pomoże dużej grupie gospodarstw domowych w Polsce w pokryciu części kosztów wynikających ze wzrostu cen na rynku energii.
Innego zdania są przeciwnicy pomysłu. Część z nich uważa, że dodatek węglowy wyrządzi więcej krzywdy ekonomii państwa zmagającej się z inflacją na poziomie 15,5%. Sceptycy podkreślają, że projekt jest niesprawiedliwy w stosunku do tych, którzy używają innych źródeł energii. Pomysł krytykuje między innymi Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy stwierdził, że w tej sytuacji rządzący zostawiają na lodzie osoby czerpiące energię choćby z gazu, biomasy, czy pelletu. Podobnego zdania jest Jarosław Gowin. Prezes partii Porozumienie na konferencji w Krakowie uznał dodatek węglowy za niesprawiedliwy i negatywnie ocenił niektóre postanowienia ustawy. Zgadzają się z tym niezależni eksperci.
“To jest metoda, która będzie dzielić społeczeństwo z bardzo prostego powodu: węglem w Polsce ogrzewa się mniej więcej co piąte gospodarstwo domowe. Rząd pochyla się nad wysokimi cenami, ale tylko węgla, przez co lekceważy 80 procent pozostałych gospodarstw domowych”.
– wskazuje rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego Piotr Siergiej w rozmowie z Biznes Alert.
Założenia ustawy
Opozycja zaproponowała poprawki zakładające rozszerzenie prawa do dodatku na gospodarstwa domowe wykorzystujące do ogrzewania między innymi olej opałowy lub gaz. Obejmowały one również kwestię kryterium dochodowego, którego postanowienia ustawy o dodatku węglowym nie określają. Opozycja wyszła z inicjatywą ograniczenia prawa do dodatku w zależności od dochodu na osobę. Obydwie poprawki oczywiście odrzucono.
Brak kryterium dochodowego skrytykował Jarosław Gowin, który uważa, że “część z tych osób poradziłaby sobie bez rządowej pomocy”. Budzących wątpliwości założeń ustawy jest jednak więcej. Okazuje się, że dodatek węglowy w wysokości 3 tysięcy złotych nie musi być przeznaczony na węgiel. Beneficjent będzie mógł zdecydować, jaką część pieniędzy rzeczywiście wyda na energię. Braku kontroli państwa przy przyznawaniu środków sprzeciwiają się zarówno eksperci, jak i internauci, którzy dodatek węglowy uważają za rozdawnictwo i element kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.
Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Aleksander Brzózka stwierdził, że dodatek węglowy – podobnie jak dodatek osłonowy – ma zniwelować rosnące ceny energii, gazu i żywności i to od beneficjenta zależy, w jakim stopniu środki te zostaną przeznaczone na zakup węgla. Po takiej interpretacji spornych przepisów powstaje pytanie, dlaczego “niwelowanie rosnących cen” ma przysługiwać wyłącznie gospodarstwom, które ogrzewają się węglem. Brzózka nie rozważył tego aspektu, ale zrobiła to opozycja i ekolodzy. Rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego Piotr Siergiej dodatek węglowy uważa za “nagrodę dla kopciuchów”, która premiuje tych, którzy zostali przy najbardziej nieczystych źródłach ogrzewania.
“Z jakiej racji osoby, czy też gospodarstwa domowe, które nie poczyniły żadnych kroków w kierunku wymiany starych pieców, nagle w imię dziwnej logiki mogą liczyć na wsparcie, a ci, którzy ogrzewają domy np. gazem — a więc w ekologiczny sposób — nie mogą liczyć na rządową dopłatę?”
– zastanawia się dr hab. Waldemar Karpa, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego w rozmowie z portalem INNPoland.pl
Dodatek węglowy ma przysługiwać gospodarstwom, których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy. Szeroki jest również katalog podmiotów, które mogą wnioskować o przydzielenie pomocy, w związku z czym dodatek węglowy mogą uzyskać nie tylko Polacy, ale i cudzoziemcy, osoby posiadające status uchodźcy oraz obywatele Unii.
Proinflacyjny dodatek węglowy?
Nie brakuje komentarzy, że nowe prawo przyczyni się do “bankructwa Polski”. Problem w tym, że dodatek węglowy niecelowany w najuboższych jest kolejną marketingową blagą, gdyż rozdany, zwiększy tempo wzrostu inflacji. Czy PiS zamierza wypróbować, do jakiej wielkości może urosnąć inflacja? – pyta jeden z internautów na Twitterze.
Odmienne stanowisko zajmują politycy Prawa i Sprawiedliwości i zwolennicy ustawy twierdzący, że dodatek węglowy pomoże w łagodzeniu skutków inflacji. Chociaż zdania są podzielone, faktem pozostaje wysokość budżetu przeznaczonego na zapomogę. Zakładany limit na dodatki w 2022 roku wynosi 11,5 mld złotych. Źródłem finansowania jest Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Takie środki powinny zostać przekazane na inne rozwiązania, które rzeczywiście niwelowałyby wysokość inflacji, a nie tylko jej skutki.
Polityka antysmogowa
Dodatek węglowy uderza w realizację celów polityki klimatycznej. Jednocześnie rząd zmienia normy dotyczące jakości węgla, przez co umożliwia palenie gorszymi sortymentami surowca. Wspieranie rozwiązań węglowych godzi w główne filary polityki antysmogowej. Rząd się promuje rozwiązania nieekologiczne, które zacierają ścieżkę unijnych regulacji oraz przysłaniają realne problemy, jakimi są inflacja i zanieczyszczenia środowiska.
Dodatek węglowy lub jak mówią niektórzy – dodatek smogowy, stoi w opozycji do uchwał samorządowych. W 13 województwach wprowadzono normy, które zakładają wycofanie kotłów bezklasowych (tzw. kopciuchów). Rafał Trzaskowski przypomniał, że za rok powinny wejść w życie przepisy delegalizujące palenie węglem na terenie Mazowsza. W kreowanej przez partię rządzącą rzeczywistości Prezydent Warszawy rozważa zawieszenie tych przepisów na rok. Polityk wskazuje, że w samej stolicy jest 4-5 tys. gospodarstw, które ogrzewają się węglem.
Radny województwa małopolskiego Tomasz Urynowicz twierdzi, że rozwiązania implementowane przez rząd spowodują cofnięcie się polityki antysmogowej o 20 lat oraz wpłyną na relacje Polski z Unią Europejską. Kwestia ta nie pozostawia wątpliwości, zważywszy na wielokrotne naruszanie norm prawa unijnego przez Polskę. Dodatek węglowy może postawić kolejne mury między polskim rządem a Komisją Europejską, a ta już w przeszłości pozwała Polskę za przekraczanie norm zanieczyszczeń w latach 2007-2015.
Wrzutka bankowa
Ustawa o dodatku węglowym zawiera także bardzo zaskakujące postanowienia dotyczące banków. Chodzi między innymi o art. 10 ustawy, wprowadzający zmiany do prawa bankowego. Nowe uregulowania dotyczą procedur przejmowania banków oraz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Opozycja alarmuje, że przepisy pozwolą m.in. spółkom skarbu państwa przejmować banki prywatne, które mają kłopoty. Posłowie opozycji nazywają je wrzutką bankową i twierdzą, że wyglądają na większe plany zmian właścicielskich na rynku bankowym.
Ministerstwo Finansów odpiera wszystkie zarzuty, tłumacząc, że rozwiązania wskazane w ustawie są czysto techniczne. Mają być efektem zaleceń Komisji Europejskiej i chodzi o utrzymanie stabilności sektora bankowego. Chociaż MF zasłania się dyrektywami unijnymi, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że partia rządząca stara się wprowadzić pewne zmiany pod przykryciem innej ustawy. Nie byłby to pierwszy przypadek wątpliwych praktyk legislacyjnych rządu.