Niesławny eksperyment z Tuskegee to czarna karta w historii amerykańskiej medycyny. Nieświadomych niczego ludzi zamieniono w króliki doświadczalne, które miały umrzeć w imię nauki.
Zła krew
Około lat 30. XX wieku syfilis był już chorobą całkiem dobrze znaną nauce. Istniały badania i opracowania opisujące jego etiologię, charakterystyczny trójetapowy przebieg oraz długofalowe skutki. Wokół kiły istniało jednak wiele mitów – uważano, że dotyczy ona przede wszystkim czarnych ludzi, którzy to mieli przejawiać nadmierny popęd seksualny, a także moralną oraz erotyczną rozwiązłość. Odróżniano wręcz “syfilis u białych” od “syfilisu u czarnych”, traktując niekiedy jako dwie odrębne choroby.
O ile jednak kiła została dobrze poznana, tak wciąż brakowało na nią skutecznego lekarstwa. Oprócz podawania ziołowych specyfików, eksperymentowano z arszenikiem (!), bizmutem, przygotowywano silnie toksyczne maści na bazie rtęci. Skuteczność tych form leczenia była – łagodnie mówiąc – niezadowalająca, a penicylina, mogący uratować życie chorych pierwszy znany antybiotyk, został wynaleziony dopiero w 1938 roku.
To właśnie poszukiwania skutecznego leku na syfilis i chęć uzupełnienia badań przebiegu choroby także o informacje na temat (jak sądzono – zróżnicowanej) “kiły u czarnych” stały się założeniami przyszłego eksperymentu. Główny ośrodek badawczy ulokowano w miasteczku Tuskegee w stanie Alabama, gdzie okoliczni mieszkańcy nazywali tę chorobę złą krwią.
Biedne miasteczko w Alabamie
Tuskegee nie zostało wybrane przypadkowo. Czarni stanowili aż 82% z liczącej 27000 osób populacji, a 36% z nich chorowało na kiłę. Był to wynik radykalnie wyższy od okolicznych hrabstw, gdzie wahał się on w okolicach 7-10%.
Samo miasteczko było przy tym bardzo biedne, znaczna ilość domostw wymagała generalnego remontu, średnia płaca wynosiła od 20 do 35 dolarów. Znaczna ilość mieszkańców nie mogła się pochwalić jakimkolwiek wykształceniem. Brakowało bieżącej wody, toalet, prądu i kanalizacji, a do transportu ludzi i towarów wciąż używano furmanek.
Wielu mieszkańców Tuskegee nigdy nie było w szpitalu – do leczenia kiły, ale także innych szalejących w miasteczku chorób, takich jak gruźlica, grypa i zapalenie płuc, używano magicznych eliksirów, cudownych amuletów albo po prostu modlitwy.
Pojawienie się na miejscu lekarzy biorących udział w eksperymencie jawiło się więc jako niemalże cud.
Skazani na śmierć
Do rozpoczętego w 1932 roku badania zakwalifikowano 600 czarnych mężczyzn. Spośród nich 399 było chorych na kiłę, a 201 osób stanowiło niezakażoną grupę kontrolną. Udział w eksperymencie był dla miejscowych mieszkańców wręcz przywilejem – obiecano im leczenie “złej krwi“, wynagrodzenie w wysokości 1 dolara na rok, darmowy pochówek w razie śmierci oraz pamiątkowe certyfikaty. Przyzwyczajeni do posłuszeństwa wobec białych nie próbowali renegocjować tych warunków, a raczej cieszyli się, że wreszcie ktoś zainteresował się ich zdrowiem i życiem.
“Materiał do badań“, bo tak nazywano mężczyzn, którzy mieli stać się królikami doświadczalnymi, nie zamierzano w rzeczywistości poddawać jakiejkolwiek skutecznej formie leczenia. Mogli oni liczyć co najwyżej na placebo w formie aspiryny, mineralnych suplementów, zastrzyków z salwarsanu i wcierania maści rtęciowych – i to pomimo wynalezienia ratującej życie penicyliny kilka lat później. Podstawowym założeniem eksperymentu stała się obserwacja rozwoju praktycznie nieleczonej kiły.
Na podstawie doświadczeń opublikowano 12 artykułów naukowych dotyczących tej choroby, z których pierwszy pojawił się już w 1936 roku. Trwałości eksperymentu nie przerwało nawet rozpoczęcie II wojny światowej, gdyż “materiał badawczy” zwyczajnie nie został powołany do służby.
Eksperyment z Tuskegee wychodzi na jaw
W połowie lat 60. Peter Buxton, jeden z pracujących w Służbie Zdrowia Publicznego badaczy chorób przenoszonych drogą płciową, odkrył materiały dotyczące opisujące wciąż prowadzony eksperyment z Tuskegee. Wzbudziło to jego uzasadnione obawy, o czym doniósł swoim przełożonym, określając przy tym badanie jako sprzeczne z etyką. Zwołano wewnętrzny komitet mający na celu rewizję eksperymentu, ostatecznie jednak postanowiono go kontynuować – tak długo, aż umrze ostatni z mężczyzn w grupie badawczej. Przeprowadzane autopsje umożliwiałyby pozyskanie dodatkowego materiału do badań.
Buxton, niezadowolony z decyzji komitetu, postanowił przekazać informacje do swojego znajomego reportera. Ten podał je do Associated Press, a dziennikarka Jean Heller opublikowała opisujący badania artykuł na pierwszej stronie “New York Times” w lipcu 1972 roku. Spowodowało to ogromny skandal w USA i wymusiło ostateczne zakończenie strasznego eksperymentu po równo czterdziestu latach.
Skutki
Końca doczekały jedynie 74 z 299 osób. 28 umarło na kiłę, stu kolejnych na powiązane komplikacje zdrowotne, 40 żon zaraziło się od swoich mężów, z których część urodziła łącznie 19 niemowląt z wrodzonym syfilisem.
W 1973 roku sprawą zajął się Kongres, a dochodzenie zakończyło się wypłaceniem 10 milionów dolarów zadośćuczynienia. Wprowadzono również nowe zasady mające chronić ludzi biorących udział rządowych projektach badawczych.
W wyniku wyjścia na jaw eksperymentu z Tuskegee, wielu afroamerykanów utraciło zaufanie do lekarzy i całej publicznej opieki zdrowotnej. Próbując temu zapobiec, w 1997 roku prezydent Bill Clinton wygłosił przeprosiny:
Rząd Stanów Zjednoczonych zrobił coś, co było złe – głęboko, moralnie, złe. Tu nie chodzi tylko o pamięć o wstydliwej przeszłości w celu rekompensaty i naprawy naszego państwa, tu chodzi także o pamięć o przeszłości w celu budowy lepszej teraźniejszości i przyszłości.
Ogłosił także plan założenia Tuskegee University’s National Center for Bioethics in Research and Health Care.
Ostatnia z osób biorących udział w eksperymencie zmarła w 2004 roku.
Czytaj więcej: Zaatakujmy samych siebie i zrzućmy winę na innych. Historia Operacji Northwoods.
W 2010 roku prezydent Barack Obama musiał jednak przepraszać za podobne badanie mające miejsce w Gwatemali w latach od 1946 do 1948 roku, które wyszło ono na jaw przy okazji zbierania materiałów dotyczących wydarzeń z Tuskegee. Łączyła je osoba doktora Johna Cutlera, który przewodniczył obu eksperymentom. 700 mężczyzn i kobiet – więźniów, żołnierzy, osób z chorobami psychicznymi – zostało zakażonych kiłą bez jakiejkolwiek wiedzy i zgody. Celem badania było ustalenie, czy penicylina może zapobiegać syfilisowi, a nie tylko go leczyć. Znaczna część zakażonych nie doczekała się jakiejkolwiek opieki medycznej, a nieświadomi bycia królikiem doświadczalnym “pacjenci” zarażali swoich partnerów, co zresztą w założeniu było częścią doświadczenia.