Manufaktura to jedno z najciekawszych miejsc na mapie dzisiejszej Łodzi. Trzecie największe centrum handlowe w Polsce przesiąknięte jest klimatem dawnej fabryki, stare budynki z czerwonej, nieotynkowanej cegły skrywają w swoim wnętrzu najnowocześniejsze rozwiązania architektoniczne. Rewitalizacja Manufaktury jest wielokrotnie nagradzanym arcydziełem. Zacznijmy jednak od samego początku cofając się do przemysłowego wieku XIX – oto historia łódzkiej Manufaktury.
Przemysłowa Łódź i fabryka Izraela Poznańskiego
Historia łódzkiej manufaktury rozpoczyna się w w 1871 roku, gdy to łódzki przedsiębiorca żydowskiego pochodzenia Izrael Poznański nazywany niekiedy “łódzkim królem bawełny” wykupił działkę po zachodniej stronie Nowego Miasta wzdłuż ulicy Ogrodowej.
Budowa trwała w latach 1872-1892, w czasie których powstał około 30-hektarowy kompleks budynków, na którym znajdowały się tkalnie, przędzalnia, bielnik i apretura, farbiarnia, drukarnia i wykańczalnia tkanin, oddział naprawy i budowy maszyn, ślusarnia, odlewnia i parowozownia, gazownia, remiza strażacka, magazyny, bocznica kolejowa oraz kantor fabryczny, pałac fabrykanta (Pałac Izraela Poznańskiego) i budynki mieszkalne dla robotników, a nawet własna, fabryczna straż pożarna.
Aby móc zbudować cały ten kompleks, Izrael Poznański, który pochodząc z bogatej rodziny kupieckiej, która posiadała prawo do handlu tzw. towarami łokciowymi (tkaninami bawełnianymi i lnianymi) musiał skupywać okoliczne działki. Pierwszą z nich była kupiona jeszcze w 1877 działka niejakiego Frydrycha. Na niej właśnie jakiś czas później powstał Pałac Izraela Poznańskiego, zwany niekiedy “łódzkim Luwrem” – symbol bogactwa i przedsiębiorczości Poznańskiego. Mówiąc już o samym Pałacu, warto przytoczyć tu pewną anegdotę: Poznański, zapytany przez architekta o styl projektowanej budowli odpowiedzieć miał, że stać go na wszystkie style. Pałac został więc wzniesiony z takim rozmachem, że jego wykańczanie zakończyło się dopiero po śmierci fabrykanta, a w środku znaleźć można było także pokoje hotelowe i magazyny.
Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Bawełnianych I. K. Poznańskiego w Łodzi – bo taką nazwę nosiła ówczesna Manufaktura, która jak warto odnotować nie była wcale manufakturą, lecz fabryką, odznaczała się bardzo wysokim zaawansowaniem technicznym. Znajdowała się tam m.in. jedna z pierwszych w Królestwie Polskim tkalni z krosnami napędzanymi maszyną parową.
Losy łódzkiej Manufaktury po śmierci założyciela
Izrael Poznański pod koniec swojego życia był człowiekiem niezwykle bogatym, zarabiając gigantyczne pieniądze za sprawą handlu wyprodukowanymi w Fabryce towarami z Rosją. Zbudował miasteczko włókiennicze, a w samej Fabryce zatrudniał ponad cztery tysiące pracowników. Miał kilka zagranicznych plantacji bawełny, sieć sklepów, zajął się działalnością charytatywną i filantropijną. Sfinansował w Łodzi budowę dwóch szpitali, Politechnikę Warszawską, częściowo także Wielką Synagogę.
Po śmierci przedsiębiorcy w 1900 roku, fabrykę przejmuje jego najstarszy syn – Ignacy Poznański. Kontynuuje on rozbudowę fabryki oraz robotniczego miasteczka wokół niej. W 1913 roku fabryka zatrudnia już 6800 pracowników. Wraz z Pierwszą Wojną Światową oraz w okresie międzywojennym przychodzi jednak okres niepowodzeń finansowych ze względu na znaczną redukcję handlu z Rosją, która stanowiła główny rynek zbytu produkowanych w łódzkiej fabryce towarów. Rodzina, ze względu na długi musi oddać miastu Pałac Izraela Poznańskiego – dziś mieści się w nim Muzeum Miasta Łodzi. Kolejne pokolenia zarządzają firmą do lat 30-tych, gdy zadłużenie we włoskich bankach sprawia, że rodzina traci wpływy w spółce będącej właścicielem Fabryki na korzyść przede wszystkim Banca Commerciale Italiana. Sami Poznańscy opuścili Łódź, co być może uratowało ich przed holokaustem.
PRL i nacjonalizacja
Tuż po II Wojnie Światowej wraz z nadejściem nowego ustroju zakłady Izraela Poznańskiego w Łodzi zostają znacjonalizowane zmieniając przy tym nazwę na Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego. Sam Julian Marchlewski był jednym z XIX-wiecznych pracowników fabryki, który prowadził wśród nich agitację socjalistyczną. W latach 70-tych do nazwy dodano markę handlową Poltex, a w 80-tych usunięto z niej patrona skracając do Zakłady Przemysłu Bawełnianego „Poltex”, w skrócie ZPB Poltex.
Przeczytaj także: Historia (nie)szczęśliwej misji Apollo 13 – udanej porażki NASA.
W czasach PRL zatrudnienie w Zakładach znacząco wzrosło, osiągając poziom 12.000 pracowników już w latach 50-tych. Było to sztandarowe przedsiębiorstwo nowego, socjalistycznego ładu – na terenie dzisiejszej Manufaktury znaleźć można było m.in. dom kultury, zespół tańca i pieśni, kapelę i orkiestrę pracowniczą. Przez kilkadziesiąt lat Zakłady dawały pracę tysiącom łodzian, a sam Poltex był drugim po Unionteksie zakładem włókienniczym w mieście.
Upadek
Poważne problemy Zakładów zaczęły się na początku lat 90-tych wraz z nadejściem transformacji ustrojowej, chociaż i w poprzedniej dekadzie Zakłady zaczęły radzić sobie coraz gorzej. W 1990 roku produkcja spadła o 63%, Zakłady były skrajnie zadłużone, wyposażone w przestarzały i w sporej części zniszczony sprzęt. Bardzo rozdęta była za to infrastruktura socjalna na wzór poprzedniego ustroju. W tym samym roku do Zakładów trafił Mieczysław Michalski z niełatwym zadaniem naprawy przedsiębiorstwa. Udało mu się znacząco zredukować koszty działalności, przygotowano duże ilości tkanin na sprzedaż. Mogło się wydawać, że fabryka przetrwa. Stało się jednak inaczej.
W 1991 roku w górę skoczyły ceny prądu. Zakłady uzależnione były od handlu ze Związkiem Radzieckim, podobnie, jak wiele lat wcześniej z Rosją, gdy za sterami firmy zasiadali Poznańscy. Związek Radziecki natomiast upadał i nie był zainteresowany dalszym handlem. Okazało się, że do każdego metra wyprodukowanej tkaniny należy dokładać 3-4 tysiące złotych. Magazyny pełne były towaru, którego nikt nie chciał kupować.
W maju 1991 roku bank PBG S.A. zgłosił wniosek w sprawie upadłości ZPB „Poltex” do Ministra Przemysłu w sprawie likwidacji przedsiębiorstwa. Plan naprawy skończył się niepowodzeniem. Sam Michalski został natomiast likwidatorem, którego zadaniem była restrukturyzacja zadłużonych i niewydolnych Zakładów.
Poszukiwania inwestorów i nowa nadzieja – historia Manufaktury
Nowy likwidator dawnego Polteksu działał wysyłając setki ofert. Znalezienie inwestora nie było jednak wcale łatwym zadaniem – Zakłady były bowiem gigantyczne (30 hektarów, 22 budynki, bocznica kolejowa) i miały status zabytku. Podzielenie ich na części, a następnie sprzedaż również nie wchodziła w grę.
Przeczytaj także: Ronald Wayne – człowiek, który sprzedał swoje udziały w Apple za 800 dolarów.
Pofabryczne tereny planowano przeznaczyć na działalność usługową: kina, hotele, kasyno… Jedna z pierwszych odpowiedzi na pisane przez Michalskiego listy do firm inwestujących w stare fabryki przyszła z Manchesteru. Potencjalni inwestorzy, pochodzący przecież ze zbliżonego pod względem przeszłości przemysłowej i fabrycznej miasta, widząc fabrykę mieli powiedzieć “Z czymś tak wielkim nie mieliśmy do czynienia”, po czym zrezygnowali z inwestycji. Inny inwestor, izraelsko-niemiecki, chciał wyburzenia wszystkich budynków. A nie było to możliwe ze względu na zabytkowość pofabrycznych budowli.
Dawne przedsiębiorstwo tymczasem stało i niszczało po tym, jak w 1993 zakończono w nim produkcję. Pod koniec XX wieku pojawiła się jednak nadzieja – francuska grupa kapitałowa Ducatel oraz powiązana z nią spółka International Ducatel Development zobowiązały się do zakupu udziałów w dawnym Polteksie i przeznaczenia na przebudowę ponad 120 milionów dolarów.
Pieniądze ze sprzedaży udziałów i obiektów pozwoliły Polteksowi spłacić długi, ale sam Ducatel nagle zrezygnował z dalszych planów twierdząc, że nie poradzi sobie z tak gigantyczną inwestycją. Udziały sprzedano firmie Apsys za sprawą Cypriana Kosińskiego – głównej postaci, która odpowiada za dzisiejszy wygląd łódzkiej Manufaktury.
Rewitalizacja Manufaktury – Manufaktura Łódź historia
Cyprian Kosiński to mieszkający w Szwajcarii biznesmen o łódzkim rodowodzie, a jednocześnie kolega Michalskiego z czasów studenckich. Był on pomysłodawcą Manufaktury jako centrum handlowego w dawnych pofabrycznych budynkach, a jednocześnie osobą, która mogła poszczycić się wiedzą w zakresie budownictwa oraz dobrymi kontaktami na zachodzie. Zobowiązał się do znalezienia grup finansowych, które będą (w końcu) prawdziwie zdolne do takiej inwestycji.
To właśnie Kosiński znalazł firmę Apsys oraz sprowadził do miasta kapitał 270 mln euro z Grupy Rotschilda, do której należały francuskie spółki giełdowe Francaret oraz Fontiere Eurise reprezentowane przez Apsys.
W końcu, w 2003 roku, ruszyły prace budowlane, które miały zamienić dawną Fabrykę Izraela Poznańskiego w dzisiejszą Manufakturę.
Prace budowlane
Apsys zaczął od wyburzenia powojennych budynków, które uznano za historycznie i biznesowo bezwartościowe. W centralnej części wzniesiono natomiast zupełnie nowy gmach ze szkła i stali pełniący funkcje głównej galerii handlowej. Obok – 3,5 hektarowy rynek, na którym organizuje się koncerty, zawody sportowe i różnorodne imprezy. Na rynku zbudowano najdłuższą w Europie fontannę.
Dawne pofabryczne budynki zostały w pełni przebudowane wewnątrz by stać się domem dla sklepów, kawiarni, restauracji, klubów, butików, lokali usługowych, a nawet muzeum. Wizytówką kompleksu stała się gigantyczna, pięciokondygnacyjna przędzalnia przy ul. Ogrodowej. Zaadaptowano ją na hotel andel’s. Na terenie Manufaktury pojawiły się dwa trambusy, ławki i kunsztowne latarnie nawiązujące do pofabrycznej przeszłości.
Jedno z wejść do Manufaktury prowadzi przez dawną główną bramę fabryczną przypominającą łuk triumfalny z masywnymi żeliwnymi wrotami będącymi dziełem sztuki kowalskiej z XIX wieku oraz mechanicznym, w pełni sprawnym zegarem. Rekonstrukcja samej bramy wymagała dziesięciomiesięcznych prac.
Za architekturę obiektu, której zadaniem było łączenie historii z nowoczesnością odpowiadała firma Virgile&Stone z Londynu we współpracy z biurem architektonicznym z Lyonu – Sud Architectes. W sumie odrestaurowano 90000 metrów kwadratowych, a całość pochłonęła 200 mln euro.
Oficjalne otwarcie
Oficjalne otwarcie łódzkiej Manufaktury nastąpiło 17 maja 2006 roku. Imprezie towarzyszyła burza z gradem, która jednak zdawała się nie przeszkadzać pięciu tysiącom gości z całego kontynentu, którzy ściągnęli na otwarcie.
Rewitalizacja Manufaktury jest ewenementem na skalę europejską, a nawet światową. Jest nasiąknięta pofabryczną przeszłością, co nie przeszkadza jej wcale być niezwykle nowoczesną. Gigantyczny teren Manufaktury (drugie największe pod względem powierzchni centrum handlowe w Europie Wschodniej i trzecie pod względem powierzchni handlowej w Polsce) przyciąga tysiące osób stając się centrum towarzyskiego i rozrywkowego życia Łodzi, odbierając to miano ulicy Piotrkowskiej.
Manufaktura należy dziś do Union Investment Real Estate AG, a zarządcą jest firma Apsys. Pomimo, że produkcja w fabryce już od dawna się nie odbywa, historia łódzkiej Manufaktury sprawia, że Izrael Poznański zapewne byłby z niej dziś dumny.
Co znajdziemy w Manufakturze? Manufaktura Łódź.
Łódzka Manufaktura to nie tylko 260 sklepów i dwa hipermarkety. Znajdziemy tu także centrum rozrywki i rekreacji z kinem, kręgielnią, sztuczną ścianką wspinaczkową, fitness klub, skate park. Wypić kawę lub zjeść możemy w jednej z 60 restauracji i kawiarni.
Można tu także odwiedzić kompleks kulturalny z oddziałem łódzkiego Muzeum Sztuki, Muzeum Historii Miasta Łodzi, a także – a może przede wszystkim – Muzeum Fabryki. W przędzalni urządzono czterogwiazdkowy hotel.
Będąc w Manufakturze warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno – klimat tego miejsca, który sprawia, że oglądając dawne budynki z nieotynkowanej cegły możemy wręcz usłyszeć pracę tysięcy osób i tysięcy maszyn, które przez lata tworzyły historię Manufaktury.